Witam !
Super że ten temat jest kontynuowany.
Chciałbym wtrącić parę swoich groszy. Jeżeli chodzi o imprinting to na pewno opisuje on kręgowce wyższe (co wcześniej pisałem). Bardzo dużo dowiedziałem się o tym zjawisku od mojego kuzyna biologa właśnie na przykładzie ptaków. Próbowałem sobie to dopasować do ryb, a w szczególności pyszczaków i tu miałem pewne problemy. On mi również w tym za dużo nie pomógł. Pewne zachowania pielęgnic o wylęgu otwartym które parę lat temu mogłem obserwować w akwarium dałoby się dopasować do imprintingu, z pyszczakami miałem problem. Obserwując inne pielęgnice w akwarium, narybek ich przede wszystkim działał za pomocą bodźców wzrokowych (karmienie, zagrożenie itp.. ) i to rozumiem. Ale jak się przedstawia sprawa z pyszczakami? Może ktoś coś więcej wie o tej grupie ryb i tym zjawisku.
Jeżeli chodzi o „teorię”, bo ja nie uważam tego za pewnik (nie jest to udowodnione), dotyczącą oddzielania wcześniej narybku od matki to z tym jest różnie, nie mam na myśli chowania w inkubatorach. Chociaż raz musiałem tak potraktować ikrę. Zaobserwowałem ciekawe zjawisko u młodych rybek. Ale o tym chciałbym napisać w oddzielnym artykule, który właśnie piszę ( idzie mi to jak krew z nosa). Przepraszam Pani Marto za tempo pisania!
Chciałbym podkreślić że nie jestem zwolennikiem, a wręcz przeciwnikiem stosowania takich metod rozmnażania. Ja zastosowałem to raz i to w celu poznania pewnego zjawiska. Wszystkie rybki przeżyły, czuły się dobrze i się rozmnażały.
Jeżeli chodzi o problemy z inkubacją to ja myślę że na taki stan rzeczy ma wpływ wiele czynników. Niektóre odmiany same w sobie są dość problemowe w tej kwestii. Jedna samica z danej odmiany donosi za 1-2 razem, a druga z tego samego stada, w tym samym wieku „zaskoczy” dopiero za 5 razem.
Jeżeli chodzi o artykuł Pani Marzeny Kielan to jest mi on znany. Porusza on jednak sprawy ryb żyjących w Malawi, a ja uważam że są to różne biotopy i ryby tam występujące różnią się od ryb tanganikańskich (nie ma na myśli tylko wyglądu). Do krzyżowania się ryb w Malawi dochodzi w obrębie kilku gatunków, będących w tym samym rodzaju. Hodując kiedyś pielęgnice malawijskie musiałem bardzo ostrożnie dobierać obsadę jeżeli chodziło o np. Aulonocary. Natomiast pisząc o niekorzystnym krzyżowaniu się trofeusów mamy do czynienia w obrębie tego samego gatunku, różnica polega jedynie na formie barwnej (geograficznej). Tak sobie myślę że wówczas cechy gatunku zostają (zachowanie rozrodcze, agresja itp.) a zmienia się tylko ubarwienie. Ale może się mylę. Co wy na to?
Kończąc chciałbym się odnieść do sprawy inkubujących samic i co ja z nim robię. Ja podobnie jak Pani Marta przenoszę wszystkie swoje samice do oddzielnych zbiorników. Tam maja kryjówkę z kamieni i mogą spokojnie inkubować maluchy. Nie polecam wpuszczania do jednego takiego akwarium 2 i więcej samic inkubujących, może dojść do walk. Innym sposobem na ochronę małych w akwarium ogólnym jest umieszczenie kilku cegieł dziurawek lub włożenie konstrukcji wykonanych z rurek PCV o długości ok. 10 cm i posklejanych jedna do drugiej wzdłuż. Ryby po takiej inkubacji nie sprawiają później żadnych problemów jak dorosną. Tarła odbywają normalnie, bez zakłóceń
Pozdrawiam Leszek.
Specjalne pozdrowienia dla MORSZCZA, we mnie płynie 50 % ojcowskiej ,gorlickiej krwi J Choć mieszkam nad morzem, z Gorlic pochodzi spora część mojej rodziny |