TooOld napisał: ... a to znaczy że ryb nie możemy traktować jak ozdoby tylko jak inne żywe organizmy , podobne do nas , według niektórych określamy je jako "nasi mali bracia" - i jest w tym głęboki sens bo ryby i inne zwierzęta tworzą to w czym żyjemy , tworzą środowisko, ekosystem i co tam jeszcze chcecie. Jeśli będziemy ingerować w taki sposób w prawa natury to po prostu zemści się to na nas, na ludziach - po prostu wymrzemy...
Czytam aktualnie książkę Pt: "Kres ewolucji" Peter'a Warda - polecam. Opisane są min bezmyślne zachowania ludzi, którzy myśląc z perspektywy własnego nosa wytępili wszystkie zwierzęta wodne w cieśninie Tanon. Część Wielkiej rafy koralowej w zasadzie przestała istnieć...
Tu cytat z ksiązki - ku rozwadze: "Przed trzydziestu laty rozciągające się pode mną dno było tętniącą życiem rafą koralową, a wody rozciągające się wokół tej skarbnicy morskich gatunków roiły się od ryb. I wtedy, za przyzwoleniem rządu Federinalda Marcosa, wprowadzono nowy sposób łowienia ryb - za pomocą dynamitu. Laski materiału wybuchowego zrzucane na rafy zabijały setki ryb na raz - wystarczyło tylko zbierać wypływające na powierzchnię śnięte sztuki. Filipińskim rybakom wydawało się, że nastały złote czasy. Dopiero po niewczasie zorientowali się, że rafy były żerowiskami i tarliskami nie tylko ryb koralowych, ale większości ryb tego regionu. W ciągu dwudziestu lat połowy zmalały ponad dwukrotnie, podczas, gdy ludność, dla której ryby stanowiły główne źródło białka, niemal się podwoiła. Rząd wydał spóźniony zakaz rybołówstwa dynamitowego licząc na rychłą poprawę sytuacji. Koralowce jednak rośną powoli. Powrót filipińskich raf do dawnej świetności trwałby wiele stuleci, nawet gdyby pozostawiono je w spokoju. A tak się nie stanie. Usiane lejami po wybuchach, podwodne pobojowiska wciąż dają schronienie rybom na tyle dużym, by dało się je zjeść. a głodni rybacy mają coraz więcej gąb do wykarmienia: Przyrost naturalny na Filipinach powoduje podwojenie liczby ludności, co 26 lat.
Widziałem kiedyś resztki pola ogołoconego przez szarańczę. Wspomnienie to nie chciało mnie opuścić, kiedy wynurzałem się z filipińskiego morza."
Czytając tę książkę całkowicie zgadziam się z TooOld'em - wymrzemy a w zasadzie już wymieramy...
marek |