No i po 2h kuracji ,Dubois wykonal 2 gwaltowne zrywy i zamarl w bezruchu :( .Wykonalem wlasnie 2 zdjecia.
Byl dosc znaczaco opuchniety.Z odbytu kiedy go wyciagnalem saczyla sie krystaliczno-srebrna ciecz...??Zeby lepiej to Pani uzmyslowic - jakbysmy dodali brokatu do wody.
Akwarium zakupie nawet ze 100L chociazby na kotnik a takze w tego typu sytuacjach.
Dainichi podaje od samego poczatku a nawet bylo jedyna karma przez pierwszy miesiac.Wydaje mi sie ,ze dawkowalem rozsadnie (wiem ,ze ta karma jest wysokobialkowa porownujac do testosteronu,metki dla pakerow).
Podczas wyjazdow zawsze ustawialem karmnik w ten sposob zeby dawka byla naprawde symboliczna czyli zeby wpadlo cos czasem kazdemu do pyska.Nie sadze,zeby akurat karma byla przyczyna(moge sie mylic).
Stres takze bym wykluczyl bo ryby nie sa duze ale juz sie przebarwiaja wiec juz powstaja "zadymy" -przy tym zarybieniu jednak nie sa wstanie sie skoncetrowac na konkretnym osobniku.
No3 ,ktore podałem jest wartoscia po 10dniach od ostatniej podmiany i zawyzylem ją.
Moze po prostu nie ma konkretnej przyczyny zaistnialej sytuacji i wynika ona z uwarunkowac genetycznych/oraganizmu ryby.
Nie sadzilem ,ze sie kiedykolwiek tak przywiaze do ryb a tym bardziej przejme smiercia jednej z nich...Bedac zapalonym wedkarzem nawet do glowy mi nie przyszlo...psy,koty owszem ale ryby??Czlowiek sam sie zaskakuje jednak co tu sie dziwic - karmimy,podziwiamyy,dbamy,wkladamy duzo pracy i serca wiec sie przywiazujemy i co z tego ,ze ryba nie okazuje oznak cierpienia - nie oznacza to wcale ,ze nie cierpi.To na koniec takie moje glupie przemyslenia z mojej niedawnej wedkarskiej wyprawy juz jako akwarysta - wszytkie polowy wpuscilem z powrotem do jeziora :) .
Na dodatek w moim malawi samica w kotniku wypuscila male a duze samce zdazyly mi ultluc 3szt. przez siatke :/.Do dupy dzien.
Ostatnie pytanie...Czy mam cos robic w ogolnym zbiorniku??
Pozdrawiam
Paweł