Forum Tropheus Tanganika
 - Forum - Rejestracja - Odpowiedz - Szukaj - Statystyki - Faq -
Technika akwarystyczna Forum Tropheus Tanganika / Technika akwarystyczna /

muszle do Tangi

Autor sebo
Użytkownik
#1 - Posted: 12 Cze 2006 13:35 
witam mam pytanie dotyczące muszli w filtrze czy każdy rodzaj muszli się nadaje czy muszą to być jakieś specjalne, czy ktoś się oriętuje gdzie nabyć np muszle winniczka w większej ilości?

Autor admin
Admin
#2 - Posted: 12 Cze 2006 14:39 
mogą to być muszle winniczków lub inne np. morskie. Winniczków jednak szybko się rozpuszczaja i oddaja węglan wapnia do wody. Moze to byc też grys koralowy.

Pisaliśmy o tym już wielokrotnie.

Marta

Autor fazi64
Użytkownik
#3 - Posted: 13 Cze 2006 00:22 - Edytowany przez: fazi64 
czy ktoś się oriętuje gdzie nabyć np muszle winniczka w większej ilości?
Witam,
Sa na np. na Allegro.
Pzdr.
Fazi64

Autor kozik
Użytkownik
#4 - Posted: 16 Cze 2006 22:45 
Witam,
czy jako wkład do filtra nadawałyby się muszle znalezione na brzegu Bałtyku i czy ich wpływ na parametry byłby zauważalny? Nie wiem dokładnie jakie gat. małż występują w naszym morzu i porzucają owe muszelki, ale jestem ciekaw w jakim stopniu będą one reagować z wodą? Pozdrawiam.

Autor rufus1
Użytkownik
#5 - Posted: 17 Cze 2006 01:55 
Witam!!
Ja mieszkam nad morzem i na plazy po której chodze za duzo to tych muszelek nie ma, chyba że Ty znasz inne plaże bogate w takie myuszelki :-). Jakby one mialy być wkładem do filtra to ile tego musialbys nazbierać i gdzie? dość problemowa sprawa moim zdaniem. Te biale, płaskie sie nadaja, ale nie znam nazwy slimaka. Sa dość łamliwe i delikatne. Szybciej jednak chyba znajdziesz wienniczka lub jakies muszle slimaków morskich i je pokruszyć. Zadajac pytanie czy bedą reagować z woda i w jakim stopniu, troche mnie to zdziwiło, bo skoro chcesz wlożyc muszle do filtra bo chyba wiesz jaka rolę powinny spełniac (w mniejszym lub wiekszym stopniu). A myslałes o koralu potłoczonym, tak jak wspominała wyżej o tym Marta. Plusem takiego grubego grysu koralowego jest to że ma on jeszcze dodoatkowo pory przez co zwieksza sie powierzchnie filtracji biliogicznej. A bakterie lubia sie osadzać na naturalnych podłożu. Ten teamt by juz wielokroynir poruszny.
Leszek









Leszek

Autor KatarzynaR
Użytkownik
#6 - Posted: 17 Cze 2006 11:08 
Winniczki bez problemu w większej ilości na pewno znajdziesz na łące, szczególnie po deszczu. Ale muszą to być raczej już dojrzałe osobniki z twardą skorupą bo jest dużo takich jeszcze ze skorupką niewykształconą - miękką. U mnie np. na działce (teren w części zalesiony- wschód Polski) jest ich sporo.

Tylko że…, wyszukanie winniczków to tylko część zadania. Ja jakieś dwa miesiące temu też sobie zaaplikowałam kilka muszli (dokładnie dziesięć – nawet jeśli ich wszystkich nie widzę w akwarium to sama liczba mocno mi utkwiła w pamięci).

Wszystko przebiegało ,,pięknie’’

Wybrałam się w sobotni ranek na działkę, gdzie od razu wyszukałam dziesięć dużych muszli wraz ,,z zawartością’’. Zadowalające było to, że miałam takie jak chciałam i że nie musiałam wcale szukać. Można sobie powiedzieć ,,fajnie, wystarczy wyjść i nazbierać tyle ile się chce’’.
Winniczki ulokowałam w wiaderku na ok. godzinę. Po tym czasie, prawie wszystkie stały się ruchliwe – wystawiły przysłowiowe ,,różki’’. Cóż to był za widok, kiedy z ufnością domowego zwierzaka jadły podaną im wcześniej sałatę. Oj, nie wiedziały co ich czeka… co więcej, ja też nie widziałam co czeka mnie...

Za radą innych, należało wrzucić te ślimaki do gorącej wody. Tak też zrobiłam starając się wcześniej nie patrzeć na ich majestatyczne ruchy ,,łebków’’, na wychylające się różki śmiało obserwujące otocznie, na ogromny apetyt wywołany czymś nowym i smacznym i na… wiele, wiele innych zachowań, których marnymi formami słów nie da się opisać.

Nie wiem, jak ja sobie to wcześniej wyobrażałam – może, że same wyjdą z pożądanych przez mnie domków po zalaniu gorącą wodą?! W każdym bądź razie tak się nie stało... Wszystkie uciekły do swoich skorup. I niby to był by koniec udręki bo co się miało stać to się już stało. Zapakowałam wszystkie do worka, wrzuciłam w plecak po czym udałam się do domu, gdzie szybko znalazły się w zlewie napełnionym gorącą wodą po raz drugi.

Jako że połowa rodziny Służy Zdrowiu, znalazłam narzędzie umożliwiające ,,dojście do sedna’’. Był nim przyrząd chirurgiczny wykorzystywany do podtrzymania szwów. Szybko się zorientowałam dlaczego pomimo ulubionej dziecięcej zabawy w robienie lalkom zastrzyków, operacji brzucha pluszowym maskotkom, gipsowaniu wszystkich zabawek bandażem, oraz odniesionej osiedlowej furory w podawaniu ,,ala’’ lodów w sklepiku ,,na niby’’ złożonych z liścia nie znanej mi dotąd rośliny i środka farmaceutycznego do oparzeń ( niestety akurat za to ostatnie mój tyłek ucierpiał) nie zaliczam się w życiu dorosłym do powyższej połowy. Usuwanie ślimaka okazało się trudniejsze od samych poszukiwań, które wstępnie dla większości stanowią największy problem.

…zanurzyłam w skorupce ów narzędzie, zacisnęłam i pociągnęłam… wyszedł… sam łeb (te różki… ;o/), który wrzuciłam do toalety…po czym, ponownie zacisnęłam i pociągnęłam… tym, razem doszło do części rzadszej wypełnionej płynami… niepokojące było to że ślimaki w czasie wodnego mordu robiły kupy – pomyślałam, że pewnie ze strachu (żal) …dalsza część, była jeszcze bardziej nie przyjemna… Aby wszystko usunąć nadcięłam rożek muszli i ją przepłukałam pod strumieniem wody. No i jest pierwsza skorupka. Ale, zostało jeszcze dziewięć… Kiedy wzięłam drugą, ręce zaczęły mi się cholernie telepać i miałam tego wszystkiego dosyć – chciałam poprzestać na tym jednym. Tylko że, pomyślałam że zamordowałam już te ślimaki więc co z nimi będzie…Wzięłam się w garść (przynajmniej tak myślałam) mówiąc sobie, że dam radę, że ich śmierć musi czemuś służyć. Z telepiącymi łapami usuwałam część po części, aż tu buum! Któryś rozprysł mi się na twarz… zrobiło mi się słabo, a nogi dosłownie miałam jak z waty… potem doszły dziwne myśli… skojarzenie z filmem, który kilka lat temu puszczali nam w liceum wiele razy(jako, że było ono katolickie): na lekcji religii, biologii, wychowania seksualnego i wychowania zdrowotnego – także postarali się drodzy pedagodzy aby utkwił w pamięci szkolnych podopiecznych…. ;o/

…i tak ,,dokonałam aborcji’’ na dziesięciu ślimakach, ledwie żywa…

A skorupki? Skorupki wprawdzie ulokowane są w akwarium, ale niestety żadnej radości z tego że są nie przynoszą…


Eh! Przejęty pięknem lub zgrozą jakiegoś momentu człowiek wzywa kogoś najbliższego; w niepewności powtarza wciąż to samo pytanie oczekując na potwierdzenie lub zaprzeczenie. Moją ,,odpowiedzią’’ było ,, Jak Ty to zrobiłaś? One miały swoje miejsce, rodziny , domy…’’ ;o/ co gorsze On zawsze tak mówi przy kupnie każdej kolejnej ryby…

Przepraszam za moje długie wywody, jakoś tak wszystko do mnie wróciło jak przeczytałam ten temat… proszę się przygotować na dzień bez pokarmu bo gwarantuję że o jedzeniu w ,,ten dzień’’ myśleć nie będziesz…

Życzę owocnych poszukiwań,
Katarzyna

Autor rufus1
Użytkownik
#7 - Posted: 17 Cze 2006 12:23 
Witam!!
Ślimaki winniczki gotujemy przez ok 30 min. w solonej wodzie. Ślimak w skorupie skurczy sie i zrobi sie twardy. Nastepnie pęsetą płaska lub zakrzywiona łapiemy w najgrubszym miejscu martwego slimaka (czyli przy otworze wejsciowym), ruszamy nim i powoli go wyciagamy lekko obkrecajac muszla. Slimak wychodzi cały bez problemów, bez żadnych "niespodzianek". Jezeli ktos sie brzydzi takich "operacji" propnuje to robić po opłujująca wodą np. z karanu. Slimak jest twardy po ugotowaniu.

Katarzyno moim zdaniem nie doszukujemy sie u prostych organizmów cech ludzkich (np. rodzina, domek, smutek, radość) bo w pewnym momencie zabrniemy w błedne kolo. Trzeba cos wybrać, ale oczywiście bez przegieć.
Leszek

ps.po raz kolejny polecam książke Tijs'a Goldschmidt'a "Wymarzone jezioro Darwina. Dramat w jeziorze Wiktorii". Tijs Goldschmidt to holenderski zoolog, który spedził 5 lat nad jeziorem Wiktorii.

Autor WojtekB
Użytkownik
#8 - Posted: 17 Cze 2006 15:40 
Ja natomiast pozyskuje muszle winniczków w owiele łatwiejszy i dla tych wrażliwszych osób pewnie zdecydowanie lepszy, wybieram sie zaraz po pierwszych roztopach (wczesna wiosna ) nad rzekę i wciągu godziny znajduje ok 100 pustych muszli winniczków. Potem tylko wymyć wygotować i gotowe, no ale fakt z takim postepowanie trzeba czekac do następnej wiosny.

Autor kozik
Użytkownik
#9 - Posted: 17 Cze 2006 16:12 
Oczywiście znam wpływ muszli na wode tylko myślałem że stopień reagowania z wodą poszczególnych muszelek (muszle różnych gat. małży i ślimaków) może się różnić między sobą. A większą ilość muszli można znalezć na plaży np. w Chałupach gdzie po większych wiatrach powstaje cały pas wszelkiego rodzaju gałęzi, korzeni, kamieni, muszli i innych rzeczy wyrzucanych przez morze. Ja po dzisiejszej wycieczce na plaże po 20 minutowym zbieraniu mam 2 spore garście muszelek. Mimo to raczej i tak będę musiał zaopatrzyć się w grys koralowy. Może porównam co będzie skuteczniejsze. Katarzyno moim zdaniem nie doszukujemy sie u prostych organizmów cech ludzkich (np. rodzina, domek, smutek, radość) bo w pewnym momencie zabrniemy w błedne kolo. Trzeba cos wybrać, ale oczywiście bez przegieć. Tu się w pełni zgodzę. Tak to przecież możnaby uznać nasze hobby za rzecz niemoralną, bo kiedy ryby są odławiane to są oddzielane od swoich rodzin i domów. Ale tak jak zaznaczył pan Leszek: "bez przegięć". Pozdrawiam.

Autor rufus1
Użytkownik
#10 - Posted: 17 Cze 2006 16:43 
No to sie musze do Chałup wybrac bo mam blisko po te muszelki. W tamtym roku zbieralem je na Małym morzu (wtajemniczeni wiedza o co chodzi ;-)), ale te co znajdowałem to były muszelki razem z nasypanym piaskiem z innego miejsca.
Można też pokruszyc muszle morskie, pomieszane z koralem. Dobrym buforem jest równiez gruby grys wapienny, ktory stopniowo sie "rozpuszcza" w akwarium, a raczej w filtrze.
Leszek

Autor rufus1
Użytkownik
#11 - Posted: 17 Cze 2006 16:48 
To jeszcze raz ja. A w którym miejscu sa te muszelki? Ja jak napisałem wczesniej zbieralem je na campingu "Małe morze".
Leszek

Autor tasma
Użytkownik
#12 - Posted: 17 Cze 2006 17:22 
Leszku czy w Chalupach winniczki podobnie jak ludzie zrzucaja ciuszki? Zbierasz je na plazy naturystow ? :)

Autor kozik
Użytkownik
#13 - Posted: 17 Cze 2006 17:24 
Ja swoje "złoże":-) znalazłem na plaży od strony morza a nie zatoki. Wychodząc z dworca pkp poszedłem bezpośrednio na plaże najbliższym wejściem. Pewnie też pójdę jeszcze raz po większą ilość, ale zaczekam aż trochę porządniej powieje, może też zajrzę w okolice Małego morza. Pamiętam, że czasem kiedy chodziłem z psem w tamte strony na spacery właśnie po jakimś sztormie to była masa muszelek. Są ich 3 rodzaje: białe płaskie, białe pofalowane i czarne bądz brązowe płaskie. Ja wszystkie zgniote i umieszcze w osobnym małym filtrze wewnętrzym. I tu pytanie: jaki będzie lepszy przepływ wody szybki, czy wolny? Dzisiaj test ph pokazał mi ok 7,5 - 8. Zobacze jak zmieni się po zastosowaniu muszli.

Autor rufus1
Użytkownik
#14 - Posted: 17 Cze 2006 19:14 
Witam!!
Przemku te czasy z zrzucaniem ciuszków jak spiewa p. Wodecki juz mineły, teraz sa juz inne miejsca ;-). Teraz w Chałupach oglada sie dziewczyny w "obcisłych" piankach do pływania na desce, a jest na co popatrzeć ;-), uf! troche gorąco sie zrobilo i powiało morska bryzą i latem, wakacjami!!! Na plazy dla naturystów to raczej nic bym nie nazbierał, chyba że duzo wrażen, później serce i karetka gwarantowana.
No własnie to sie wyjaśniło z tym wyrzucaniem na plażę. Od strony zatoki raczej jest spokojnie, ale tam czasami nawożą czyściutki piasek wraz z duzą ilościa muszelek, tych białych. Te czarne muszelki to wydaje mi sie że sa to omułki. Maja delikatna skorupke.
Przepływ dobiera sie w zalezności od potrzeb. jeżeli jest to filtr nastawiony na filtracje bardziej bilogiczna to proponowałbym wolniejszy, jeżeli zas na filtracje mechaniczna to szybszy. Ja jednak sklonny byłbym do przepływu wolniejszego i umieszczenie wkłady z muszli, potłuczonego koralu w osotniej komorze filtra (wylotowej).
Leszek

Autor rufus1
Użytkownik
#15 - Posted: 17 Cze 2006 20:06 
Znalazłem. Wiedzialem ze mi to nie da spokoju. Zamiast wypisywać gatunki mieczaków i innych skorupiaków zyjacych w Bałtyku podaje strone dla zainteresowanych : http://www.naszbaltyk.pl/zoob.php. Tu sa muszelki które mozna znaleźć nad Bałtykiem.
Do tego równiez polecam pozycje ksiazkowa Czesław Jura "Bezkregowce. podstawy morfologii funkcjonalnej, systematyki i filogenezy.", wyd. PWN, 2005 r.
Czuwaj! Kiedys byłem harcerzem :-).
Leszek

Autor malach3
Użytkownik
#16 - Posted: 18 Cze 2006 11:50 
Witam

W przypadku winniczków proponuję połączenie pożytecznego z... przyjemnym (dla podniebienia):
Odpowiednią ilość dużych, żywych ślimaków należy odstawić na ok 48 godzin do pustego naczynia. Naczynie musi byś przykryte, z jednoczesnym dostępem powietrza, więc wierzch można np. przykryć gazą i zabezpieczyć gumką, lub w nakrętce dużego słoika zrobić kilka otworów. Zabieg ten ma na celu wypróżnienie naszych winniczków i pozbawienie ich śluzu. Po tym czasie ślimaki płuczemy pod bieżącą zimna wodą i gotujemy w osolonej wodzie tak, jak wyżej napisał rufus1, lub jeszcze lepiej w białym, wytrawnym winie (nie solonym!) - najtańsza Sophia świetnie sie do tego nadaje (ważne!!! - ślimaki, podobnie, jak raki, wrzucamy do gotującej się wody - zginą natychmiast nie męcząc się i jednocześnie zachowają walory smakowe) Do wrzątku możemy dodać 1-2 gałązki świeżej bazylii.
Następnie wyciągamy ślimaki z muszli i odcinamy w ok. 1/3 długości, pozostawiając same "nogi". Muszle do filtra mamy gotowe...
Teraz "nogi" smażymy na małej patelni ok. 5 min na 2 łyżkach masła zmieszanymi z 2 ząbkami zmiażdżonego czosnku. Na koniec całość posypujemy cienką warstwą startego sera pleśniowego (np. lazur) i od razu podajemy, najlepiej z gorącymi grzankami z białego pieczywa, skropionymi prostym pesto (oliwa z oliwek zmiksowana ze świeżą bazylią lub natką pietruszki) i białym wytrawnym winem.
Gwarantuję, że nasza Partnerka (Partner) od razu spojrzy ineczej na nasze zajęcia związane z akwarystyką :-))))))

Smacznego
Marcin

Autor sebo
Użytkownik
#17 - Posted: 20 Cze 2006 12:11 
czy ktoś się oriętuje po jakim czasie muszle winniczka się rozpuszczą w filtrze, tak mniej więcej :)

Autor admin
Admin
#18 - Posted: 20 Cze 2006 15:01 
W akwarium około rok/ poł roku

Marta

Autor Sendog
Użytkownik
#19 - Posted: 20 Cze 2006 15:31 
Kasiu - katastrofa!!! jakiś Limnohorror :)

Zdecydowanie szybsze, skuteczniejsze i przyjemniejsze jest kupienie gotowych ślimaków po burgundzku. 12 szt. muszelek za 15 zł to jest do przeżycia. Ja na pewno wolę ten sposób.
Jesli chodzi o muszle do filtra - też stosuję ale morskie te które można znaleźć na plaży kruszę i wrzucam do koszyczka.
Natomiast dla ryb: winniczek jest lubiany przez większośc muszlowców natomiast samice (ocellatus, speciosus i meleagris) wolą raczej mniejsze muszle Neothauma. U mnie każda zajęła taką muszlę a winniczki wokół zasypała. Po co ma się przyplątać jakaś łajza :0)

Autor betelgeuse
Użytkownik
#20 - Posted: 25 Cze 2006 17:32 
katarzynaR

Twoja opowiesc jest tragiczna i wzruszajaca...mysle ze najleiej by sie jej sluchalo przy sporej porcji zapiekanych winniczkow w sosie czosnkowym i kieliszku bialego wina...niestety po zapieczeniu muszle sa bardzo kruche.
;)
Ogolnie dobre jedzenie,dobry klimat dobra opowiesc.

tyle dobrego jedzenia sie zmarnowalo... ;)

Technika akwarystyczna Forum Tropheus Tanganika / Technika akwarystyczna / muszle do Tangi Top

Twoja wypowiedź Click this icon to move up to the quoted message

 

 ?
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą tutaj pisać. Zaloguj się przed napisaniem wiadomości albo zarejstruj najpierw.
 
  Forum Tropheus Tanganika Wygenerowane przez Simple Bulletin Board miniBB ®