Forum Tropheus Tanganika
 - Forum - Rejestracja - Odpowiedz - Szukaj - Statystyki - Faq -
Żywienie i choroby ryb Forum Tropheus Tanganika / Żywienie i choroby ryb /

Leczenie nicieni i przywr

Strona  Strona 2 of 2:  « Previous  1  2  
Autor robaczek30
Użytkownik
#31 - Posted: 20 Lis 2008 14:13 
Levamizol często jest stosowany przez hodowców paletek, tu najlepiej poznano jego działanie i toksyczność. Choć paletka to bardzo odporna ryba na duże dawki leków. Mój Kolega stosował u paletek Levamisol w wodzie twardej i o odczynie zasadowym. Ryby pociemniały zrobiły się apatyczne. Dopiero jak zakwasił wodę i dał połowę wody z RO i jeszcze raz zastosował Levamisol, z ryb zaczęły wychodzić pasożyty nicienie i tasiemce, a ryby po dobie już się stały żywsze.
Ja bez pomocy lekarzy weterynarii próbuję sobie radzić z wszelkimi chorobami ryb. Uważam że wszelkie pasożyty zwłaszcza zewnętrzne sa i tak prostsze w diagnostyce i leczeniu niż choroby bakteryjne i wirusowe. Diagnostyka tych ostatnich jest słabo rozwinięta jeśli chodzi o ryby akwariowe. Lepiej to wygląda w przypadku ryb konsumpcyjnych.
Podawanie leków wraz z pokarmem na pewno jest bardziej bezpieczne, jeśli nie wiadomo jak ryba zareaguje na roztwór. Samo przygotowanie odpowiedniej ilości leku do pokarmu to niezłe wyczucie i sztuczka. Przecież przez układ pokarmowy leki łatwiej się wchłaniają i można szybko przedawkować. Ryby stawowe wszystkimi medykamentami łatwiej leczyć, ponieważ orientacyjnie zna się obsadę (biomasę ryb), a przede wszystkim wiadomo na jaką ilośc wagową pokarmu ile odważyć leku( tzn. ilości pokarmu sa często w dziesiątkach kilogramów lub setkach a leki w gramach).
Temat jest skomplikowany. Porad w sprawie chorób udzielają ludzie nie do końca kompetentni. Często to tylko teoretyka, brak praktyki. A samo wykształcenie weterynaryjne o niczym nie świadczy. Przygotowanie zawodowe tu jest do skali makro-stawy, obiegi recyrkulacyjne, kanały z ciepłą wodą. Akwarystyka to inna działka.
A jeszcze moich pare uwag praktycznych jeśli chodzi o preparat Neguvon- podziwiam lekarzy weterynarii, że tak śmiało polecają i stosują ten preparat do ryb akwariowych. Z moich obserwacji wynika, że wrażliwośc na ten lek i inne to cecha gatunkowa i trzeba to przetestować samemu, a nie uogólniać. Neguvon to silny środek paraliżujący, dawki sa stosowane bardzo małe. To teraz trzeba na wadze jubilerskiej naważyć ten preparat w mg/l. Kilka mg/l, na określona objętość wody. Ja przyznam że załatwiłem sobie S. petricola, bo okazało się, że w dawce terapeutycznej dla innych ryb i sumów dla tego gatunku było śmiertelne. Tego nauczyłem się na swoim błędzie-ryba została lekko sparaliżowana i nie powróciła do zdrowia. Nawet sól w stężeniach podawanych w książkach dla S. petricoli i S. multipunctatus okazuje się być niebezpieczna. Chorób u ryb nie da się wykluczyć. A pasożyty biorąc pod uwagę ryby z odłowu to dla mnie normalne zjawisko wpisane w ryzyko. Ryby zawsze powinny przejść kwarantanne.
Mam pytanko:
Czy Ktoś z użytkowników forum i z posiadaczy ryb z odłowu natknął się na chorobę-czarniaczkę. Jest wywołana przez metacerkarie przywr, a ryba jest tu drugim żywicielem pośrednim, ostatecznym ptaki wodne. Objawia się czarnymi plamkami małymi na skórze (na bokach ciała, skórze głowy i płetwach). Te czarne plamki to otorbione metacerkarie, a komórki melanocyty otaczają je i nadają taką czarną barwę. Mogą to być czarne punkty, nawet pojedyncze. Czasami spotyka się na rybach z odłowu, na naszych krajowych karpiowatych też.
Piotr

Autor admin
Admin
#32 - Posted: 20 Lis 2008 14:29 
[i]Czy Ktoś z użytkowników forum i z posiadaczy ryb z odłowu natknął się na chorobę-czarniaczkę. Jest wywołana przez metacerkarie przywr, a ryba jest tu drugim żywicielem pośrednim, ostatecznym ptaki wodne. Objawia się czarnymi plamkami małymi na skórze (na bokach ciała, skórze głowy i płetwach). Te czarne plamki to otorbione metacerkarie, a komórki melanocyty otaczają je i nadają taką czarną barwę. Mogą to być czarne punkty, nawet pojedyncze. Czasami spotyka się na rybach z odłowu, na naszych krajowych karpiowatych też.

Juz wielokrotnie pisalismy o plamach na rybach z odłowu i nie tylko. Są plamy i plamy, jedne zanikają bardzo szybko i nie wracają, inne nie zanikają. Jedne plamy sa płaskie inne uwypuklone.

Mozesz napisac bardziej szczegółowo, bo może uda nam się wyjasnić część naszych wątpliwości?

Marta

Autor sengir
Użytkownik
#33 - Posted: 20 Lis 2008 14:41 
Temat jest skomplikowany. Porad w sprawie chorób udzielają ludzie nie do końca kompetentni. Często to tylko teoretyka, brak praktyki. A samo wykształcenie weterynaryjne o niczym nie świadczy.

W pełni się zgadzam, ale też widzę usprawiedliwienie. Porady często są w formie dyskusji, bo inaczej możemy nie zdążyć znaleźć człowieka który ma doświadczenie i wiedzę w tym zakresie.
Najczęściej są to rady zaczerpnięte z sieci, które trzeba jakoś przetrawić i dostrzec ewentualne zagrożenia.
Wykształcenie weterynaryjne o niczym nie świadczy, bo specjalistów od ryb jest jak na lekarstwo. To czego uczą się w programie obowiązkowym nie odbiega od naszej wiedzy ogólnej, a bez praktyki jest praktycznie nic nie warte.
Pewne jest tylko, że im więcej osób z doświadczeniem i wiedzą przyciągnie forum, tym jakość rad będzie wyższa.
Troszkę możemy pozazdrościć paleciarzom wieloletnich doświadczeń.

Pozdrawiam
R.M.

Autor robaczek30
Użytkownik
#34 - Posted: 20 Lis 2008 16:30 
Paletki to jednak nie jest moja pasja. A nie do końca przemawia do mnie argument, że paletki to piękne majestatyczne ryby. Z pasożytów "łapią " prawie wszystko bardzo łatwo, ale też są odporne. Hodowcy płuczą je prawie we wszystkich dostępnych weterynaryjnych medykamentach i to wytrzymują duże stężenia. Ten zabieg nie przeżyło by za wiele gatunków.

Wracając do leczenia i ludzi się tym zajmujących, fachowców od chorób ryb jest mało i są bardzo cenni. Tylko, jak patrzę na duże hurtownie, nie mogę pojąć, że nie zatrudnia się ani jednej osoby odpowiedzialnej za zdrowotność ryb. Leczy się ryby już w zaawansowanych stadiach sypiąc na wszystko oksytetracyklinę. Zamiast sprawdzić wcześniej na losowej próbie w partii ryb. Zgodnie z zasada lepiej zapobiegać niż leczyć. U naszych sąsiadów z Zachodu jest to nie do pomyślenia. Tam jest osoba odpowiedzialna za zdrowotność, ma do dyspozycji mikroskop i sprawdza wszystko, co przychodzi z importu.

Do tematu czerniaczki jeszcze wrócę .... W obecnej chwili mam mało czasu.
Pozdrawiam Piotr

Autor admin
Admin
#35 - Posted: 20 Lis 2008 16:57 - Edytowany przez: admin 
Niekoniecznie trzeba zatrudniać osobę na etacie, aby mieć zrobione badania i mieć opiekę nad rybami. Wystarczy współpracowac z Powiatowym Lekarzem Weterynarii i z ZHW. To nie problem od 5 lat tak robimy:)) Następna zasada to samemu dbac o ryby, oceniać ich zdrowie wg własnego doswiadczenia, a nie zdawać się na przypadkowe osoby:)) Ponadto, jakość ryb z importu moze byc bardzo dobra. Wszystko zależy od eksportera. W tym sęk - jakość ryb zależy od tego z kim się współpracuje, jak dba o ryby, a nie tylko o swoje pieniądze. I tacy w Afryce, rzadko, bo rzadko, ale sie zdarzają:)) Potem dodatkowo wszystko łączy się z tym jak rozpakowuje sie ryby i w jaki sposób przeprowadza się kwarantannę. A w końcu jak dba się o parametry wody i żywienie ryb.

Zawsze zasada - lepiej zapobiegać niz leczyć.

Marta

Autor robaczek30
Użytkownik
#36 - Posted: 21 Lis 2008 14:39 
Wszystko zależy od wielkości hurtowni. Moja wypowiedź nie wskazuje na żadną z nich i wolałbym, aby tak zostało. Proszę nie brać tego do siebie, za bardzo osobiście przyjęła Pani moją ogólną uwagę.
Jeśli jest to mała skala, normalne jest, że zleca się badania osobie wykwalifikowanej.
Ja akurat byłem w Polsce u dużych importerów z Azji i sprawa wygląda tak, do nas można sprowadzić wszystko bez względu na stan zdrowia. Odpowiednie papiery np. w Singapurze są załatwiane(za kasę) i na papierku wszystko gra. Załatwione, odebrane przez Polaków, a po rozpakowaniu rozpacz. Na sobie ryby mają wszystko. Bez przyczyny nikt zakazu wwozu ryb z Azji do UE nie chce wprowadzić. Noszą na sobie tyle gatunków nieznanych u nas, że przerasta wyobrażenie. Mało tego, stanowią zagrożenie dla rodzimych.
Straty bywają ogromne, a nikt nie pomyśli nawet o zatrudnieniu osoby odpowiedzialnej za zdrowotność. Byłoby taniej stworzyć taki etat i mieć problem z głowy niż podwyższać ceny ryb, aby ukryć straty. Ktoś za nie w końcu płaci. Myślę, że straty są dużo większe w dużej hurtowni niż utrzymanie pracownika.
Zaznaczam mając na głowie 400tys. litrów wody i powyżej 2000zbiorników nie da się nad tym samemu zapanować będąc właścicielem. Ma on inne problemy na głowie(np. zamówienia i płatności). Dużą firmę tworzą ludzie do których właściciel powinien mieć zaufanie i otrzymać od nich pomoc.
Jak Pani sama zauważyła wszystko zależy od eksportera. A w Azji jeszcze chyba liczy się ilość, a nie jakość. Bynajmniej w większości.

Wymagajmy coraz więcej od ludzi, którzy nam sprzedają towar, a tym sposobem podwyższymy jakość towaru i usług.

Proszę importerów w Polsce, aby brali z Pani Marty przykład i współpracowali z Powiatowym Lekarzem Weterynarii. Na pewno ten proceder się opłaci i klientom i właścicielowi firmy, a marka i zaufanie wzrośnie.
Pozdrawiam Piotr

Autor admin
Admin
#37 - Posted: 21 Lis 2008 15:02 
Nie wziełam do siebie, tylko chciałam wyjaśnić jak to u nas jest:))

Zresztą bedąc biologiem i mając choćby podstawową wiedzę i mikroskop do dyspozycji mozna zdiagnozować podstawowe pasozyty o ile jest to konieczne. Przy infekcjach typu bakteryjnego potrzzrebny jest posiew i oznaczenie i tego juz sie nie da samemu zrobić będąc botanikiem.

Nigdy nie byłam w ogromnych hurtowniach, ale slyszałam nieco opowieści o importach (niektórych) z Azji: Ryby sprowadza sie pakowane w duzych ilościach w pojedynczych workach, śmierć jednego osobnika przy takim transporcie zwykle powoduje śmierć calej grupy ryb. Nieumiejętne rozpakowywanie - czyli szybka zmiana parametrów wody zabija wiele następnych osobników, albo silnie je osłabia. Nie mówię juz o tym, ze ryby są łowione różnymi sposobami w naturze, dodatkowo eksporterzy podają im różne środki aby przetrwały drogę- niekoniecznie dalej żyły. To niestety jest bardzo smutne i .....w myśl wszelkich ustaw powinno byc zakazane.

Marta

Autor admin
Admin
#38 - Posted: 21 Lis 2008 15:02 
A co z tą czerniaczką?

Marta

Autor arsik
Użytkownik
#39 - Posted: 22 Lis 2008 22:26 - Edytowany przez: arsik 
A co z tą czerniaczką?

To jest właśnie to co Piotrek odkrył w moim akwarium. W zasadzie to ja odkryłem tylko nie wiedziałem co to...;-) Ale teraz wiem co to i że nie jest to specjalnie groźne ;-)

Na foto Satanoperca deamon WF Kolumbia.

A samo wykształcenie weterynaryjne o niczym nie świadczy.

Tu ukłon w stronę wydanej niedawno książki o chorobach ryb znanego profesora. Nie chcę podważać autorytetu i zwracać mu bezpośrednio uwagę. Przemyślałem to i doszedłem do wniosku, że z punktu widzenia akwarysty przedstawione tam błędy mają drugorzędne (albo żadne) znaczenie.

Autor admin
Admin
#40 - Posted: 23 Lis 2008 09:11 
Na fotce, którą pokazałeś plamka jest niewielka i ma bardzo regularny kształt. Czy zidentifikowaliście rodzaj przywry, której metacerkaria powoduje te zmiany? W Ichtiopatologi (Jara,Chodyniecki) mówią o kilku gatunkach. Zresztą jest na stronie 250-tej zdjęcie zainfekowanej płoci. Te zmiany maja bardzo wyraźne kształty i nie są płaskie tylko wypukłe.

Nie mam w tej chwili pozycji Besslera o chorobach ryb, bo pożyczyłam koledze, tam też jest mnóstwo fotek zarażonych ryb.

Marta

Autor robaczek30
Użytkownik
#41 - Posted: 23 Lis 2008 14:00 
Jutro przybliżę temat, aby za bardzo nie urósł do poważnej choroby. Ryby są nosicielami różnych metacerkarii. To nie jest tak groźne. Ciężko tu mówić o gatunkach, a nawet rodzajach-jest tego całe mnóstwo, a objawy są takie same-plamy czarne(więcej lub mniej zależy od stopnia inwazji tzn. zależy ile wnikło). Każdy Kto wędkuje na pewno się z tym spotkał głównie u ryb karpiowatych w Polsce. Ja najczęściej widziałem u płoci i leszcza.
Pani Marto, trudno mówić o diagnostyce tych pasożytów w Polsce, skoro ryby pochodzą z innych kontynentów. Książki oparte są na pasożytach bytujących w wodach Polski.
Podobne objawy daje pewien nowotwór skóry-czerniak, ale w tym przypadku nadmierna produkcja barwnika ma inne pochodzenie. U ryb ten nowotwór tez występuje.
Ostatnio z Kolegą przekonaliśmy się jak nikła jest wiedza o pasożytach zawlekanych z rybami. Problem dotyczył Isopoda -równonogów, o których niektórzy nawet nie słyszeli. To inny temat ...kiedyś z Kolega poruszymy...
Z gorszych metacerkarii sa te gatunki, które osadzają się w oczach, ale o tym wkrótce.
Pozdrawiam Piotr

Autor admin
Admin
#42 - Posted: 23 Lis 2008 15:14 
Czekam w takim razie na dalsze informacje. Pamiętajcie, ze mamy w galerii dział pasożyty: http://tropheus.com.pl/galeria/thumbnails.php?albu m=96

Tam możemy zamieszczać zdjecia takich pasożytów. Moze to byc bardzo pomocne:))

Marta

Autor robaczek30
Użytkownik
#43 - Posted: 25 Lis 2008 16:13 
Choroba zwana czerniaczką- nazwa pochodzi od charakterystycznych objawów u zarażonych ryb. Do nich należą czarne plamy na skórze i płetwach. Barwnik czarny odkłada się dookoła cysty (torebek łącznotkankowych) z metacerkarią. Plamy mogą być wypukłe lub płaskie (zależnie od stopnia otorbienia). U ryb metacerkarie lokalizują się na płetwach w skórze i mięśniach. Pierwszym żywicielem pośrednim są w większości ślimaki wodne, a ryby są drugim żywicielem pośrednim. Ptaki rybożerne są tu żywicielem ostatecznym. Przy znacznej inwazji ryby są ociężałe w ruchach, a w skrajnych przypadkach trącą zdolność poruszania się. Są wtedy biernie unoszone z wodą. Chore ryby czasem mogą źle żerować, chudną i zdarza się, że giną. W warunkach naturalnych chore i osłabione ryby są łatwym żerem ryb drapieżnych oraz ptaków. Patogenność metacerkarii zależy od ich umiejscowienia w żywicielu i intensywności zarażenia. Bardziej wrażliwe mogą być osobniki młodociane. Metacerkarie mogą po pewnym czasie obumierać, ryby powracają do zdrowia, ale nawet i wtedy na powierzchni ich ciała pozostają ciemne plamy. U ryb karpiowatych np. płoci i leszcza w Polsce czerniaczka często występuje, a powoduje ją m. in. Postodiplostomatoza.
Cysty z metacerkariami w skórze są nie do zwalczenia, z czasem same obumierają, a jedynym sposobem unikania zarażenia jest eliminowanie z akwariów ślimaków, które je przenoszą i są niezbędne w cyklu życiowym przywr.
Podobne zmiany na skórze i objawy –czarne plamy, mogą powodować nowotwory wywodzące się z komórek barwnikowych u ryb. Powstają z melanomakrofagów. Zagadnienie dotyczy zwłaszcza nowotworów komórek barwnikowych, zawierających czarny barwnik - melaninę, tzw. czerniaków (melanoma). Obejmują one gałki oczne, skórę i mięśnie. Zmiany nowotworowe nie występują często, obejmują większe obszary zaczernienia.

Znacznie groźniejsze w skutkach może być zarażenie ryb metacerkariami osiadającymi w postaci cyst w oku. Metacerkarie te mogą powodować wypadanie gałek ocznych, ich infekcje, pękanie, lub mogą być widoczne w postaci otorbionych kuleczek w soczewkach. Przy dużej ich inwazji mogą powodować ślepotę u ryb. Usadawianie się w oku ryb metacerkarii i powodowanie ślepoty, wydaje się nie być bezcelowe. Bezbronna ryba szybko staje się łupem ryb, które są żywicielem ostatecznym (cykl przywry zostaje zamknięty-osiąga cel). Tu podobnie jak w przypadku czerniaczki pierwszym żywicielem pośrednim są ślimaki, a drugim ryby. Sposoby leczenia nie istnieją. Zwalczanie jak w przypadku czerniaczki. Uszkodzenia, które powodują metacerkarie usadawiające się w oczach wydają się o wiele groźniejsze dla ryb, od objawów i zmian wywołanych czerniaczką.
Pozdrawiam Piotr

Autor admin
Admin
#44 - Posted: 25 Lis 2008 16:51 
Cysty z metacerkariami w skórze są nie do zwalczenia, z czasem same obumierają, a jedynym sposobem unikania zarażenia jest eliminowanie z akwariów ślimaków, które je przenoszą i są niezbędne w cyklu życiowym przywr.


Czy wszsytkie gatunki ślimaków moga byc nosicielami tych pasożytów, co ze swiiderkami?

Usadawianie się w oku ryb metacerkarii i powodowanie ślepoty, wydaje się nie być bezcelowe. Bezbronna ryba szybko staje się łupem ryb, które są żywicielem ostatecznym (cykl przywry zostaje zamknięty-osiąga cel).

I to jest właśnie ta niesamowieta ewolucja organizmów. "Celowe" działanie w kierunku oślepiania ryb, aby mogły stać sie pokarmem ptaków, będących żywicielem ostatecznym. Scisła korelacyjna .

Marta

Autor robaczek30
Użytkownik
#45 - Posted: 25 Lis 2008 17:40 
Czy wszystkie gatunki ślimaków mogą być nosicielami tych pasożytów, co ze swiderkami?

Nie wiem na ile przywry są wyspecjalizowane i czy gatunek potrzebny do rozwoju jest specyficzny. Myślę, że w przypadku niektórych gatunków, zależność między pasożytem, a specyficznym gatunkiem żywiciela na pewno może istnieć. A u pewnych przywr gatunek mięczaka nie odgrywa żadnej roli. Ślimak jest potrzebny do cyklu życiowego pasożyta i sądzę, że nie utrudnia sobie tego procesu. Istnieje prawdopodobieństwo wykorzystywania ślimaków znanych w akwarystyce jako pierwszych żywicieli. Dalej nie będę tematu rozwijał, bo nie czuję się kompetentny, co do takich jak wyżej szczegółów. Ciężko mi mówić o gatunkach, które mogą być wykorzystywane przez przywry.
Piotr

Autor oskar255
Użytkownik
#46 - Posted: 3 Sier 2010 23:34 
Ja miałem w akwarium masę nicieni.......

Wybacz ale takich bzdur nie piszemy na tym forum i to jeszcze w takiej formie.

Jak masz ochotę podzielić się z nami informacjami, a nie tworzyć horror akwarystyczny to zapraszam. Tylko w formie do czytania w języku polskim

Marta

Strona  Strona 2 of 2:  « Previous  1  2 
Żywienie i choroby ryb Forum Tropheus Tanganika / Żywienie i choroby ryb / Leczenie nicieni i przywr Top

Twoja wypowiedź Click this icon to move up to the quoted message

 

 ?
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą tutaj pisać. Zaloguj się przed napisaniem wiadomości albo zarejstruj najpierw.
 
 
  Forum Tropheus Tanganika Wygenerowane przez Simple Bulletin Board miniBB ®