25 kwietnia ukazał się artykuł autorstwa Daniela Miłaczewskiego „Synodontisy Tanganiki”, który z racji ciekawej i nowatorskiej tematyki zwrócił moją uwagę.
Sumowate to ryby, bez których już w latach 80-tych, na początku mojej przygody z akwarystyką, nie wyobrażałem sobie akwarium. Niespełna rok temu, kiedy po długiej przerwie moje zainteresowania zwróciły się w kierunku ryb tanganickich, zacząłem przeszukiwać sieć pod kątem informacji o sumowatych, mogących współżyć z pielęgnicami (u mnie są to Trofeusy). Szukanie informacji w polskim internecie szybko okazało się bezowocne.
Po wyszukaniu i zapoznaniu się z elementarną wiedzą na temat tanganickich sumów, zacząłem się przygotowywać do ich zakupu. Tu bezcenne okazały się posty na p.r.a. zamieszczane przez autora wspomnianego artykułu, oraz korespondencja jaką prowadziliśmy z Danielem. Słowa uznania należą się P. Mierzeńskim za sprowadzenie do Polski dzikich S. petricola i innych gatunków Synodontisów(czego kompletnie nie mieli w planach) i tym samym – umożliwienie mi zakupu. Co pozostaje w związku z tematem – dziękuję Wojtkowi, on wie za co.
Od 20 marca pływają u mnie S.petricola, na razie są to dwie samiczki i okazały samczyk. Moim celem na chwile obecną nie jest rozród tych ryb (to trudna rzecz), ale sprawdzenie czy i na jakich warunkach Synodontisy mogą funkcjonować w „akwarium trofeusowym”. Myślę, że za jakiś czas podzielę się swoimi spostrzeżeniami, troszkę się tego uzbierałom, może kogoś zainteresuje.
Po tym przydługim wstępie chciałbym nawiązać do artykułu Daniela Miłaczewskiego, to właśnie jest celem tego posta.
Sam fakt pojawienia się artykułu odbieram bardzo dobrze, co do treści – myślę (mam nadzieję) że spowoduje ona wzrost zainteresowania rybami z rodziny Mochokidae, uwierzcie - one są tego warte . Jednak chciałbym odnieść się do kilku fragmentów traktujących o współistnieniu sumów z trofeusami w warunkach sztucznych, tzn. o rzeczy, którą mam możliwość obserwować.
Piszesz Danielu:
„Karmi się je różnym mięskiem* – nie będą więc podbierać jedzenia Państwa pielęgnicom.”
– Z tym fragmentem nie mogę się zgodzić. Owszem zdarza się, że przyzwyczajone do określonego rodzaju pokarmów „roślinnych” Trofeusy, nie wykazują wielkiego zainteresowania mięsem, ale to sytuacje wyjątkowe. Uważam, że zdrowy i zaaklimatyzowany Trofeus będzie łapczywie pobierał niemalże każdy pokarm, w tym mięso. Dla ścisłości – u mnie mięso to artemia, dafnia, cyklop, mączki ryb, jednak mam powody przypuszczać, że również mięso innego pochodzenia będzie przez trofcie zjadane.
Dalej – „…synodontisy to sumy, a więc można karmić je nocą kiedy trofciaki pójdą już spać i nie najedzą się tak niepożądanego w ich diecie białka zwierzęcego.”
To nie tak. Wiem, że nawet najedzony i „śpiący” Trofeus w takiej sytuacji wybudzi się i zainteresuje rzuconym pokarmem. Piszę to na podstawie tego, co kilkukrotnie widziałem w swoim zbiorniku. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że duża część pokarmu przeznaczonego dla sumików, niezależnie od sposobu i pory karmienia, trafi w pyski Trofeusów. W zasadzie sumom przypada ta część jedzenia, którą przeoczą, czy której nie zdążą pobrać niezwykle aktywne i wszędobylskie Trofeusy. Wynika to też z „techniki żywienia” charakterystycznej dla warunków sztucznych – pokarm podawany jest od strony powierzchni, a tam pierwsze pojawiają się trofcie.
Co więcej - karmienie sumów długi czas po zgaszeniu światła stwarza niebezpieczeństwo, którego sam doświadczyłem. Tak jak pisałem, u mnie wybudzone trofcie uczestniczyły, choć może nie tak chętnie jak w dzień, w posiłku sumów, zaraz po tym udawały się na spoczynek, a następnego dnia rano miały wyraźne problemy z pracą układu pokarmowego, o czym świadczyły ciągnące się odchody. Myślę, że nakarmione w nocy nie trawiły pobranego pokarmu.
Tak jak Ty Danielu, zalecałbym karmienie Synodontisów po zgaszeniu oświetlenia akwarium (ok. pół godziny to dobry pomysł) – wtedy sumy chętniej jedzą, ale niech to będzie w porze kiedy trofeusy wykazują jeszcze jakąś aktywność. Do tego przy takim wieczornym karmieniu pamiętać należy, aby w pomieszczeniu gdzie znajduje się akwarium było zapalone jakiekolwiek, choćby najsłabsze światło przynajmniej przez jeszcze godzinę, może dwie. Chodzi o to, by trofcie nie udały się na spoczynek od razu po posiłku, ale miały czas na strawienie go.
Podsumowując – uważam, że w takim zbiorniku, który tu opisuję, niemożliwy jest podział pokarmów na te przeznaczone tylko dla Synodontów i na te, które dedykujemy Trofeusom. Pokarm należy dobierać tak, by dostarczył on niezbędnych składników odżywczych jednym rybom i nie przeniósł szkody drugim, bo jest pewne – one „do stołu” zasiądą razem.
To właściwie wszystko z czym się nie zgadzam, lub co chciałbym uzupełnić. Jeszcze raz dziękuję Danielu za podzielenie się swoją wiedzą. Dla mnie (myślę, że nie tylko dla mnie) są to informacje cenne i długo wyczekiwane.
Oczywiście, jeśli poddasz pod wątpliwość to, co tu napisałem, chętnie podejmę polemiką, nie uważam bym miał tu monopol na wiedzę, szczególnie pod tak krótkim czasie obserwacji i obcowania z tymi przecudnymi rybami, jakimi są moje petry.
Pozdrawiam wszystkich, którzy dobrnęli do końca,
Jarek Grejczyk |