Taaa, tylko powiedz mi Konrad - skąd brać rzadkie odmiany ryb o niewypaczonych cechach wyglądu i charakteru jak nie z odłowu?
Owszem, są w tym kraju ludzie posiadający ryby hodowlane nie odbiegające w sposób drastyczny od form dzikich (trochę zawsze będą się różnić, sztuczny zbiornik wyciska swoje piętno), ale ilu ich jest, tych porządnych, znających się na rzeczy hodowców i do tego uczciwych ludzi? Ja myślę, że na chwilę obecną potrzebujemy importerów, oni robią dobrą robotę, może i popłatną (niech im będzie na zdrowie) ale też niełatwą. Pozostaje mieć nadzieję, że ktoś nad tym wszystkim czuwa i nie wytrzebiamy ichtiofauny do zera.
Co do dbałości o to co mamy - trudno się z Tobą nie zgodzić, to nasze zadanie.
Chyba przez swoją dygresję popchnąłem temat w trudnym kierunku. Wybacz Konrad - wiem, miało być o Dubois
Tutaj powiem tak - odróżnienie formy u maluchów nie jest dla mnie możliwe. Jeśli chodzi o osobniki dorosłe, bardzo ładnie opisała to Marta, tyle że w praktyce określenie formy Dubois na podstawie samego wyglądu (bez informacji o wieku i miejscu odłowu) nie zawsze bywa łatwe, a prawdziwe schody zaczynają się wtedy, gdy mamy do czynienia z bastardem i nie wiemy o tym, czasem taka ryba może przypominać którąś z odmian, lub kilka po trochu...
Jarek