To co napiszę podpowiada mi bardziej intuicja, niż doświadczenie, nie miałem dotąd tylu możliwości obserwacji ryb co Marta, czy pewnie większość z Was, ale ja ogromnie wierzę w stadność ryb.
Ci, którzy znają mnie osobiście wiedzą, że to takie moje natręctwo, może nawet przesadzam z tą "stadnością". Jednak trudno mi uznać, że wzajemne relacje ryb są tak trywialnie proste, że to my możemy wskazywać im partnerów.
Wydaje mi się, że często opinie o trzymaniu ryb w parach, czy w niewielkich grupach wynikają z braku możliwości zapewnienia im adekwatnej wielkości zbiornika, z niedostatatecznego poznania zwyczajów hodowanych gatunków, a czasem jest to zwykłe, ślepe hołdowanie mitom.
Wiem, że niektóre ryby dobierają się w trwałe pary, ale o jakim dobieraniu, o jakiej alternatywie można mówić w przypadku wprowadzania do zbiornika po jednym osobniku z dwojga płci?? Toż to zwykłe "kojarzenie par" - zadanie raczej nie dla akwarysty ;-)
Jarek |