Cześć Danielu!
Wszyscy spotykamy się z krzyżowaniem odmian barwnych (wariantów) ryb z rodzaju Tropheus, to niestety nagminne. Ale nie jest to praktyka celowa, przynoszaca korzyści finansowe (przynajmniej o ile mi wiadomo). Wynika to raczej z braku wiedzy, czy wyobraźni hodowcy, może trochę z chęci zaoszczędzenia miejsca w zbiornikach, do których wprowadza się kilka odmian krzyżujących się ze sobą.
Natomiast o typowych hybrydach, tworzonych celowo za pomocą iniekcji hormonalnych, jak ma to miejsce u sumów, u Trofeusów nie słyszałem.
U Synodontów jest inaczej - tam jednego rodzica bierze się z gatunku rzecznego - jak sam wiesz - o niebo łatwiejszego w rozrodzie i o wiele, wiele tańszego niż tanganicki, porównaj choćby cenę granulosusa i nigriventrisa (może to nie najlepszy przykład, ale nie podam lepszego, bo "rozmnażacze" nie bardzą chcą powiedzieć, które gatunki krzyżują...).
U Trofeusów nie ma aż tak kolosalnych różnic cenowych pomiędzy grupami czy wariantami, a wszystkie o których słyszałem łatwiej, lub trudniej, ale rozmnażają się w akwariach.
Aż boję się pisać dalej, żeby nie podsunąć komuś "genialnego" pomysłu na dodatkowe parę złotych, wystarczy nam Trofeusów skarłowaciałych, wysterylizowanych, chorych, wadliwych, z zanikającymi cechami odmiany na skutek chowu wsobnego, czy krzyżowania admian, zdegenerowanych przez niewłaściwą dietę, osłabionych leczeniem bez diagnozy, i o wydumanym F.
Sumując - myślę, że hybrydy to raczej zmartwienie pasjonatów ryb z rodziaju Mochokidae, ale nie zmienia to faktu, że akcje edukacyjne są potrzebne - tu masz rację.
Jarek |