A więc było to tak... Ona, on i miłość od pierwszego wejrzenia, później problemy mieszkaniowe, wreszcie upragnione M1 (tak właśnie jedna z tych muszli kupiona na targach w Rzeszowie, która została opuszczona przez calwusy), zaloty, złożenie ikry w muszli, mleczu u jej wylotu, wachlowanie zapłodnionej ikry w muszli przez samicę, no i opieka pana compressia!!! Tak minął prawie miesiąc... W sylwestra, gdy już mieliśmy wychozić i poszliśmy się pożegnac z naszymi ulubiencami zobaczyliśmy u wylotu muszli śliczne maleństwa
To był opis w stylu "Na dobre i na złe" postaramy się żeby nasz artykuł był bardziej profesjonalny
Mam nadzieję, że dzięki zdjęciom i Wy pokochacie compressie