Forum Tropheus Tanganika
 - Forum - Rejestracja - Odpowiedz - Szukaj - Statystyki - Faq -
To i owo - czyli luźne rozmowy Forum Tropheus Tanganika / To i owo - czyli luźne rozmowy /

Temat dla zapaleńców - myśliwstwo - posty przeniesione

Strona  Strona 2 of 3:  « Previous  1  2  3  Next »  
Autor nuroslaw
Użytkownik
#31 - Posted: 19 Wrz 2008 07:51 
O ile zwierzyna w lesie np. taka sarna to dla wielu niezwiązanych z lasem to Bambi z bajki, tak dla innych to diabeł wcielony.

Są na świecie rzeczy ......
Jeśli nurek poszedł głęboko sam - idiota ryzykujący życie
Jeśli alpinista poszedł wysoko sam - to ponoć klasa w sobie, że pomimo ryzyka poszedł
Jeden i drugi miałby szanse przeżyć gdyby miał asekuracje. Jednak oczekiwania ludzi, ta sama sytuacja tylko w różnych środowiskach ludzkich jest raz naganna raz chwalebna.

Myśliwy polujący dla przyjemności - postać naganna (?)
Wędkarz łowiący - dla przyjemności - pozytywna
Wędkarz łowiący dla przyjemności po to aby złowione ryby sprzedać dalej - postać pozytywna ?
Rybak łowiący całe mnóstwo ryb -pozytywna
Rzeźnik który zabija nie tylko dorosłe, ale także młode cielaczki - pozytywna. (?)

Uważasz że kilku celów nie idzie połączyć ? przyjemności z obowiązkiem ?


A teraz hasło "praca". Uwazasz że ktoś się rodzi z mętką - rzeźnik model 1980 ?
Czyli co, ludzie wykonując swoją pracę cierpią robiąc coś co muszą a nie chcą ? Że nie mają przyjemności w tym co robią ?

Przykład z topielcem podałem z zupelnie innego powodu.
Chcialeś powiedzieć, ;po co to robisz, to praca dla np. strazaka

Ale kim jest ten strazak, rzeźnik że im wolno a mnie nie ?
mysliwi to ludzie z pasją. Mysliwy to człowiek który dba o zdrowie lasu dla własnej satysfakcji. Czy to źle ?
Usuwanie sztuk chorych, z wadami jest w jego interesie, aby miał na co polować.

przejrzyj listę ww. i pomyśl dlaczego tak się dzieje że robiąc dokładnie to samo - jedni są postacia pozytywną a inni negatywną.

Tu na grupie, temat " sposób uśmiercenia ryb" wywołuje również bardzo ożywioną dyskusję, nie bacząc na cierpienia ryb.
A teraz zobacz na rybactwo: ryba najpierw męczy się w sieci, potem żywa, bez wody ląduje na stole do segregowania. Potem ciągle żywa, bądź przygnieciona przez inne ryby w koszu, leci do chłodni.
Chcesz powiedzieć że to jest usprawiedliwione? bo Ci ludzie wykonują tylko swoją "pracę". Że są męczennikami w służbie dla ludzkości ? Przecież tam nikt się nie cacka z tymi żywymi organizmami.

Wedkarzom nikt tak żywiołowo nie zarzuca że mordują zwierzęta dla swojej przyjemności jak myśliwym. A to tylko bierze się z jednego: wyobrażenia samego zwierzęcia jako takiego.
Bo o ile oślizgły wąż (który ma tak naprawdę suchą skórę) dla wielu to bee, i zabij, zabij bo niebezpieczny.
Bo o ile ryba, to coś zimnego bez uczuc ? tak ? ludzie przechodzą obok tego obojętnie.
Ale taka sarenka, to bambi wydaje się że to takie niewinne....
A ten słodki kociaczek, co tak pięknie mruczy.... potem okazują się niezłymi szkodnikami.

Zobacz na tak zwaną poprawność obyczajową: dlaczego zabijanie jednych jest usprawiedliwione a innych nie ?

Autor sengir
Użytkownik
#32 - Posted: 19 Wrz 2008 08:07 - Edytowany przez: sengir 
Dodam, że akwaryści to też niezłe szuje :)
Mało która ryba ma szczęście dożyć w akwarium naturalnej starości.
Może przy zapaleńcach od Tanganiki jest akurat inaczej.
Ale mnóstwo innych akwarystów wymienia co chwila aranżację i obsadę, a stare rybki które się znudziły zostają uśmiercone, a w najlepszym wypadku wracają do zoologika, gdzie też często giną.
Popularne giełdy akwarystyczne zakrawają niejednokrotnie o znęcanie się nad rybami. Mało kto jest w stanie wskazać sklep w którym ryby mają przyzwoite warunki.
To nie jest precyzyjny strzał zabijający zwierzę, tylko długoterminowe znęcanie się. Łatwo jest powiedzieć, że zwierzyna nie ma szans z bronią myśliwego. Ale nikt nie powie, że ryba nie ma szans uciec z akwarium.
Z jednej strony społeczne poszukiwanie kozła ofiarnego żeby odreagować swoją frustrację wynikającą z obserwacji stanu środowiska otaczającego nas i zniszczonego przez nas, z drugiej strony społeczna akceptacja pewnych analogicznych zjawisk, bo tak jest od zawsze.

Ale trzeba też przyznać, że myśliwy myśliwemu nie równy. Jeden podejdzie zwierzynę, zastanowi się przed strzałem, przyjrzy się przed strzałem i przeanalizuje, przymierzy precyzyjnie i strzeli. Inny stanie sobie z grupą kumpli, wypiją piersiówkę, zaczną strzelać do tego co wybiegnie z nagonki, w kilku naraz charatając zwierzę a nie zabijając. Potem jeszcze konsternacja amatorów, jak dobić czy nożem czy strzelić. A jak jeszcze wybuchnie kłótnia, który trafił to zwieże parę ładnych chwil może się jeszcze męczyć.

Autor michu
Użytkownik
#33 - Posted: 19 Wrz 2008 09:42 
Nurosław od początku mówi ze odczuwa żal kiedy zabija zwierze ale za chwile twierdzi ze to nic wstydliwego i jeleń jest dopiero jego jak go zabije (zdobędzie) . I pytanie zasadnicze po co hoduje się zwierzęta i wypuszcza do lasu jeśli jest ich i tak za dużo? Uspokajanie sumienia tym ze są wędkarze (pseudo wędkarze)którzy męczą swoją zdobycz zanim uśmiercą jest po prostu dziecinne. Profesjonalny i świadomy wędkarz potrafi tak dobrać sprzęt że nawet dużego karpia holuje na tyle krótko ze po kilku godzinach od wypuszczenia ryba powraca do żerowania. Pamiętaj wędkarz w przeciwieństwie do myśliwego nie musi zabijać swojej zdobyczy . Jeśli chodzi o polowanie z kuszą to też zwykłe zabijanie ryb dla przyjemności i tyle. Generalnie wędkarstwo w Polsce jest na takim samym poziomie jak myślistwo czyli dno. Nie obrażając oczywiście małej grupy wyczynowych spławikowców , spinnningistów i muszkarzy oraz prawdziwych pasjonatów których umiejętności są cenione na całym świecie . Każdy szanujący się wędkarz już nie zabiera ryb tylko je delikatnie wypuszcza szczególnie drapieżniki które są bardzo ważnie dla zdrowia ekosystemu. Bernard napisał ze powinni być ludzie specjalnie przygotowani do odstrzału starej i chorej zwierzyny i ja tez tak uważam to powinno być w kompetencjach leśniczego a nie pierwszego lepszego myśliwego. I nurosław skończ z tymi porównaniami i przykładami bo może tylko swoje sumienie tym uspokajasz ale normalnych ludzi śmieszysz. Dokarmianie zwierząt uważasz ze jest dobre ale pewnie nie jeden biolog powiedziałby ze jest złe . Tak naprawdę zima to taki naturalni selekcjoner zwierzyny chorej, starej i słabej ale wy dokarmiacie bo nie było by do czego strzelać. Dawniej zimy zaczynały się w listopadzie i kończyły w kwietniu i jakoś zwierzęta dawały sobie rade , a ich populacja była na pewno znacznie zdrowsza niż teraz.

Autor sengir
Użytkownik
#34 - Posted: 19 Wrz 2008 10:26 - Edytowany przez: sengir 
I pytanie zasadnicze po co hoduje się zwierzęta i wypuszcza do lasu jeśli jest ich i tak za dużo?

To chyba nie do końca tak. W tej chwili zwierzęta, które znajdują się już w lesie nazywamy hodowlą. Oczywiście nie dotyczy to mateczników i rezerwatów. Mówimy o zwykłych lasach obsadzanych przez człowieka i wkomponowanych w zabudowę człowieka.
W takiej sytuacji naturalne utrzymanie się populacji jest niemożliwe.
Dlatego stan liczebny zwierzyny jest monitorowany i w miarę możliwości kontrolowany. Spadek pogłowia jest równie niepokojący co jego nadmiar, bo lasy nie są w stanie utrzymać pewnej ilości osobników.
Zwierzyna nie jest w stanie w naturalny sposób przetrwać w tych lasach. Dlatego wchodzi na tereny ludzkich upraw.
Rolą kół łowieckich jest dokarmianie zwierzyny w miejscach odległych od upraw, od młodników leśnych.
Dlatego zwierzynę w lasach nazywamy hodowlą. Populacja jest ściśle kontrolowana przez człowieka.
Natomiast jak radzą sobie koła w poszczególnych regionach to już inna sprawa. Sama idea koła łowieckiego jak i myśliwych jest w tej chwili sensowna. Myśliwi w tej chwili w teorii są specjalistami przeszkolonymi do zadań o których wspominasz. Niestety to wszystko kosztuje, a tam gdzie idzie gra o pieniądze zaczynają się przekręty.
Stąd tyle niepokojących sytuacji.

Autor nuroslaw
Użytkownik
#35 - Posted: 19 Wrz 2008 10:30 - Edytowany przez: nuroslaw 
To że odczuwam żal, nie zmienia faktu że to nic wstydliwego.

Dzikich zwierząt nie hoduje się w zamkniętych pom. (wyjątek daniele, bażanty). Jelenie, sarny, dziki .... żyją w lesie i tam się je hoduje. Nie ma potrzeby wypuszczania bo one już tam są.

98% wędkarzy zabiera zdobycz do domu.
Ze znanych mi 10 osób polujacych z kusza tylko 2!! ma uprawnienia. Reszta to kłusownicy. Niestety bardzo trudno im cokolwiek udowodnić. Kary też są niewielkie, a pamięc ludzka, szczególnie w odwecie niezwykle dobra :(


Niemyl kompetencji leśniczego i myśliwego - to zupełnie dwa różne światy. A to że lesniczy jest często myśliwym - to też naturalne.
Leśniczy zajmuje się hodowlą lasu a myśliwy hodowlą zwierząt w tym lesie.

Nadal nie dostrzegasz problemu. To podam Tobie inny przykład.

na moim terenie jest 10 miejsc gdzie są kaczki, stada około 30 szt. Co roku 10 par ma młode. daje to 60 kaczek. 10 x 60=600 kaczek co roku.
Myśliwych jest około 30. Każdy w roku przeciętnie odstrzeli do 5 kaczek (jedni strzelają więcej, inni w ogóle). Wychodzi że mysliwi pozyskują ok 150-200 kaczek rocznie. a przecież jest 300 kaczek + 600 młodych = 900 kaczek. NIech każdy strzeli nawet 10 kaczek na osobę. to bedzie do 400 szt. Czyli po sezonie powinno byc więcej niż było.
Myślisz że to mysliwi przyczyniają się do zmniejszenia populacji zwierząt ?

Dzięki myśliwym wiele zwierząt żyje, a ich populacja wzrasta.
Dlaczego ? BO CHCĄ MIEĆ DO CZEGO STRZELAĆ, więc dbają o zwierzynę. Nie wystarczający powód? Dla mnie dość poważny.

Walcz z kłusownikami, nieetycznymi myśliwymi/kłusownikami bo to złodzieje - ich nie obchodzi ile naprawdę jest zwierzyny, ryb, tylko ile zarobią ze sprzedaży. Jak to się skończy to pójdą gdzie indziej.
A ja muszę dbać z kolegami o to co jest.

Więc nie mów, że robią to dla przyjemności i tyle. Bo sam się tu ośmieszasz.
Na codzien pracuję w ochronie środowiska. Mam do czynienia z tzw. ekologai i przyjaciółmi zwierząt. I powiem Tobie, rzygać się, jak tzw, miłosnik zwierząt, najpierw walczy o to aby "biedne" zwierzę zostawić w spokoju, ale kiedy przychodzi brać odpowiedzialność że zrobiło komuś krzywdę, to nie JA, to policja, to urząd, to "ktoś" musi się tym zająć. Tego nauczyło nasz kraj PRL - Państwo Opiekuńcze, dzięki niemu, wiele osób nadal twierdzi że to ktoś inny musi sie tym zająć, MY tylko zgłaszamy problem.
Bernarda rozumiem, nie widzi nic przyjemnego w zabijaniu zwierząt. OK. Nikt nikogo nie zmusza do polowania. Sam przecież, na pewien czas zastąpiłem broń na aparat foto.
Ja nie widzę nic przyjemnego w hodowli ptaków, czy słuchaniu DISCO POLO. A zarazem nikomu przecież nie przeszkadzam w robieniu tego co lubi, jesli nie koliduje to z moim zainteresowaniem.


Piszesz, że normalnych ludzi śmieszę ? To powiem Tobie, że Ci "normalni " ludzie mnie śmieszą, jak w lesie uciekają na widok zaskrońca, jak boją się spać w lesie, jak nasłuchali się dziwnych opowiadań i w nie wierzą. Śmieszy nas też jak sobie "normalni" ludzie wyobrażają całe myślistwo, wędkarstwo, nurkowanie, akwarystykę itp. - co zawsze wychodzi jak się takiego nowicjusza weźmie na jedno polowanie, czy wciągnie w inny temat.
Jak mało Ci "normalni" rozumieją ze świata przyrody który jest za ich oknami.

Autor sengir
Użytkownik
#36 - Posted: 19 Wrz 2008 11:15 
Bernard napisał ze powinni być ludzie specjalnie przygotowani do odstrzału starej i chorej zwierzyny i ja tez tak uważam to powinno być w kompetencjach leśniczego a nie pierwszego lepszego myśliwego.

Nie rozumiem tego. A co pozostawiłbyś w kompetencjach myśliwego?
Stworzenie na terenie całej Polski specjalistów od odstrzału chorej zwierzyny kosztowałoby ogromne pieniądze. Nie tylko koszty przeszkolenia, ale także wyposażenie tych ludzi, sprzęt do transportu no i jakaś zachęcająca pensja, żeby wogóle ktoś tym się zajął. Bo odstrzał chorej zwierzyny zysku im nie przyniesie.
Rozumiem, że wyobrażasz sobie że odstrzał obejmie tylko chorą zwierzynę. Wtedy dla myśliwych nie ma miejsca. Nie ma też miejsca dla kół łowieckich. Państwo musiałby dać kolejną kasę na utrzymanie i wyżywienie zwierzyny. Państwo musiałby też wtedy przejąć pełne finansowanie odszkodowań za straty w rolnictwie. I w dalszej kolejności państwo musiałby sfinansować służby zajmujące się walką z kłusownictwem.
Im więcej używam słowa "państwo" tym bardziej nierealnie to brzmi :)

Autor michu
Użytkownik
#37 - Posted: 19 Wrz 2008 11:32 
To powiedz dlaczego w Polsce jest tak mało rezerwatów przyrody takich jak np. Puszcza Białowieska gdzie można podziwiać teraz prawie pierwotny las i mnóstwo gatunków zwierząt łącznie z żubrami. W Wielkopolsce jest ogromny kompleks leśny Puszcza Nadnotecka i chyba tylko malutki jej skrawek to rezerwat. A jeśli chodzi o wędkarzy to nie wiem w jakim się obracasz środowisku , ale moi znajomi i koledzy wędkarze ( głównie spinningiści i karpiarze ) to ludzie którzy wypuszczają złowione ryby ( zanim wypuszczą złowioną rybę odhaczają na macie a ranę po haczyku dezynfekują . A pozwoleń na wody PZW też nie mają bo nie wędkują na tych bezrybnych wodach ,a łowią tylko na prywatnych łowiskach i jeziorach które mają prawdziwych gospodarzy. Jeśli chodzi o myślistwo to zdanie mam wyrobione nie przez moją wybujałą wyobraźnie tylko na podstawie tego co słyszałem od samych myśliwych. Ojciec mojego kolegi jest myśliwym i prezesem koła i wiem o czym rozmawia brać myśliwska kiedy spotyka się przy wódce. A i w rodzinie mam myśliwych ( „nowobogackich pasjonatów”) i widzę jakie mają podejście do myślistwa i ile tego zabijają (pewnie kupują odstrzały ) ale jeśli to normalne to ok.

Autor nuroslaw
Użytkownik
#38 - Posted: 19 Wrz 2008 11:50 
Aby coś chronić potrzebne są pieniądze, i to nie małe. Nie wystarczy zostawić i nie ruszać.

Jesli chronisz zwierzynę, potrzebujesz pieniadze na odszkodowania za straty które one wyrządzają. Skąd je weźmiesz ?

Wyobraź sobie, że takim niepożądanym gatunkiem jak norka amerykańska np. w świecie zieleni jest dąb czerwony czy czeremcha amerykańska. Sa to rośliny bardzo ekspansywne i należy je usuwać. Policz teraz koszt doglądania rezerwatu. np. Musisz dwa razy w roku pojechać, stracić cały dzień. Teraz jak wyznaczysz co trzeba usunąć, to potrzebujesz specjalistycznego sprzętu - łatwo sprawdzić ile nawet najtańsza spalinowa piła kosztuje. Sprawdź ile kosztuje zrobienie kursu pilarza.
Policz ile kosztuje samochód którym musisz dojechać i paliwo. Za darmo chcesz to robić?
Teraz policz koszty utrzymania strażnika który będzie pilnował rezerwatu. Policz ile kosztuje postawienie głupiej tabliczki - rezerwat - zakaz wstępu. (to ok. 400 zł)

Policz ile razy powinieneś być w terenie, jeśli to rezerwat zwierzyny. Gdzie ona chodzi, czy nikt na nią nie poluje ? czy nie chorują. Które nadają się do leczenia a które już nie. Co zrobić z tymi których jest za dużo na dany teren.
I przykłady można ciągnąć dalej. a może chciałbyś zrobić ścieżkę dydaktyczną ?
Policz ile kosztują studia człowieka, który aby posiadł właściwą wiedzę musi się uczyć.

A co przykładu wędkarzy który przytoczyłes, w życiu takiego nie widziałem, a widzę ich w okresie letnim codziennie :(. Cos mi się zdaje, ze w tym całym rozrachunku, to wędkarze jednak mogą przegrać z myśliwymi.

Czy wiesz, że w myslistwie sa poszczególne uprawnienia? Zanim ktoś zostanie selekcjonerem, musi swoje odsłużyć i wykazać się celnym okiem?
Ze tak od razu, ma tylko śrutówkę a nie sztucer ? czy wiesz, że na zwierzynę naprawdę cenną tylko nieliczni mają uprawnienia do odstrzału ?

Autor sengir
Użytkownik
#39 - Posted: 19 Wrz 2008 12:13 
Michu wogóle nie odnosisz się do naszych postów.
Mi też jest przykro, że mamy mało rezerwatów, że mamy mnóstwo gatunków zagrożonych, że wielu myśliwych nie postępuje zgodnie ze sztuką, że ciągle nie można wytępić kłusownictwa.
Ale staram się podkreślić , że sama idea funkcjonowania PZŁ i LP jest dobra. I nie należy krytykować tych którzy się tej idei trzymają.
Problem w tym jak usprawnić ich działanie, jak doprowadzić do dynamicznego rozwoju, jak finansować, jak kontrolować i eliminować osoby łamiące przepisy i zasady.
Nie podałeś żadnego sensownego rozwiązania. Ja też szczerze mówiąc nie widzę, jeżeli nie pojawi się solidne źródło finansowania.

Autor michu
Użytkownik
#40 - Posted: 19 Wrz 2008 12:44 
To bardzo dziwne mój zamożny kuzyn został myśliwym 4 lata temu a byków i dzików odstrzelił całkiem sporo (oczywiście wszystko w zgodzie z obowiązującym prawem). A gdyby usłyszał co ty piszesz to pewnie ryknął by śmiechem i jego koledzy myśliwi pewnie też bo to biznesmeni ,którzy do lasu jadą tylko żeby zapolować a nie dokarmiać albo obserwować zwierzęta . I jeszcze raz polecam ostatni nr. Newsweeka w którym jest artykuł o lasach państwowych i prowadzonej w nich gospodarce , która z ekonomią nie ma nic wspólnego (np. przerost zatrudnienia). Więc pewnie zwalniając darmozjadów którzy nic nie robią znajdą się odszkodowania na pokrycie ewentualnych strat wyrządzonych przez zwierzęta i utrzymanie rezerwatów. Ale myśliwi mają bardzo silny lobbing więc temat rezerwatów to puste gadanie. A jeśli chcesz zobaczyć prawdziwych i świadomych pasjonatów wędkarstwa to zobacz jakąkolwiek gazetę poświęconą karpiowaniu. A z PZŁ i PZW i LP jest dokładnie tak samo władze w nich mają ludzie, którym obecny stan odpowiada i pewnie dopiero zmiana pokoleń coś zmieni. Pamiętam program na TVN o zdziczałych psach które gdzieś na południu Polski dziesiątkowały dziką zwierzynę co robiło nadleśnictwo i myśliwi oczywiście nic . Chodzi mi tylko o to aby nie mówić ze myśliwi to tacy miłośnicy przyrody bo jak coś sie kocha to sie tego nie zabija.

Autor nuroslaw
Użytkownik
#41 - Posted: 19 Wrz 2008 12:50 
Chodzi mi tylko o to aby nie mówić ze myśliwi to tacy miłośnicy przyrody bo jak coś sie kocha to sie tego nie zabija.

To nie jest właśnie do końca prawda. W imię ochrony jednego chorego, osobnika poświęcisz całe stado? Albo w imię powiększania populacji pozwolisz aby część zwierząt padła z głodu ?

Sorry, ale ja właśnie z miłości do nich dbam o stado jako całość, nie o poszczególne osobniki.

A mój stosunek do mysliwych wywodzących się z tzw. towarzystwa jak możesz zauważyć wyraziłem już na samym początku.

Autor salmo70
Użytkownik
#42 - Posted: 20 Wrz 2008 08:25 - Edytowany przez: salmo70 
A jeśli chcesz zobaczyć prawdziwych i świadomych pasjonatów wędkarstwa to zobacz jakąkolwiek gazetę poświęconą karpiowaniu.

Mógłbyś tę myśl rozwinąć

Autor admin
Admin
#43 - Posted: 20 Wrz 2008 10:04 
To bardzo dziwne mój zamożny kuzyn został myśliwym 4 lata temu a byków i dzików odstrzelił całkiem sporo (oczywiście wszystko w zgodzie z obowiązującym prawem). A gdyby usłyszał co ty piszesz to pewnie ryknął by śmiechem i jego koledzy myśliwi pewnie też bo to biznesmeni ,którzy do lasu jadą tylko żeby zapolować a nie dokarmiać albo obserwować zwierzęta

Nie odzywała sie do tej pory, ale w tej chwili to mam wielką ochotę zapytać Cię Michu- dlaczego nie nawracasz i nie pouczasz swojego bogatego kuzyna i jego przyjaciół biznesmenów? Jeżeli masz ochotę na krucjatę zacznij od takich jak oni.

Marta

Autor nuroslaw
Użytkownik
#44 - Posted: 22 Wrz 2008 07:47 - Edytowany przez: nuroslaw 
I jeszcze raz polecam ostatni nr. Newsweeka w którym jest artykuł o lasach państwowych i prowadzonej w nich gospodarce , która z ekonomią nie ma nic wspólnego (np. przerost zatrudnienia). Więc pewnie zwalniając darmozjadów którzy nic nie robią znajdą się odszkodowania na pokrycie ewentualnych strat wyrządzonych przez zwierzęta i utrzymanie rezerwatów.
Michu, w ogóle nie czytasz co się do Ciebie pisze.
Lasy Państwowe zajmują się utrzymanie gospodarki lesnej, inaczej drzewnej. Oni nie zajmują się zwierzyną. Nigdy nie wypłacali i nie będą zajmować wypłacaniem odszkodowań za zwierzynę leśną. - od tego są koła łowieckie.
Lasy Państwowe owszem zajmują się rezerwatami, ale pieniędze daje wojewoda lub minister - zależnie od rangi rezerwatu. To nie są pieniądzą Lasów Państwowych.

Michu, dopóki nie zrozumiesz co jest od czego zależne, będziesz wysyłał skargi pod niewłaściwy adres.

Autor michu
Użytkownik
#45 - Posted: 22 Wrz 2008 07:55 
Witam
W gazetach poświęconych karpiowaniu propaguje się tylko i wyłącznie wędkowanie na zasadach złów i wypuść . I do admina nikogo tutaj nie pouczam, tylko i wyłącznie wyrażam swoje poglądy (chyba można?). A moje zdanie na temat polowań mój kuzyn już zna ale u takich ludzi jak on to i tak nic nie zmieni , a słowo „krucjata” to już lekka przesada.

Autor michu
Użytkownik
#46 - Posted: 22 Wrz 2008 08:07 
Nurosław w naszej rozmowie chodziło o myślistwo ja swojego zdania na temat strzelania i zabijania zwierząt często przez nieodpowiedzialnych ludzi nie zmienie, jak pewnie i ty nie zmienisz swojego . Ale na szczęście jest demokracja i każdy może mieć odmienne poglądy . Proponuje zakończyć temat bo widzę że niektórym osobą to co napisałem kojarzy się tylko z krucjatą , a naprawdę do nikogo strzelać nie mam zamiaru.

Autor nuroslaw
Użytkownik
#47 - Posted: 22 Wrz 2008 08:47 - Edytowany przez: nuroslaw 
Nurosław w naszej rozmowie chodziło o myślistwo ja swojego zdania na temat strzelania i zabijania zwierząt często przez nieodpowiedzialnych ludzi nie zmienie, jak pewnie i ty nie zmienisz swojego

Dziwne, że rozpocząłeś od tego, że nie wolno wg Ciebie zabijać zwierzat w ogóle.
Mam nadzieję, że nie kupujesz mięsa, ani go nie jadasz w żadnej postaci, ani nie zajmujesz się zwierzętami mięsożernymi.

Bo swiat jest tak ułożony, że ludzie polują na te zwierzęta z których jest jakiś pożytek:
- szkodzą
- zdobią
- dostarczają jedzenia
- dostarczają skór, kości itp.
innych nie ruszają.
Najważniejsze aby zwierzę nie cierpiało. Zwierzę jadące do rzeźni długo przeczuwa nadchodzącą śmierć, często kolejne zwierzę widzi śmierć poprzednika. Dla myśliwego celem jest położyć zwierzę jednym celnym strzałem. Ginie jedno zwierzę, a cała reszta bezpiecznie uchodzi.
Atakujesz myśliwych, że tak nie wolno, a co powiesz na tysiace zwierząt hodowanych w dziwnych warunkach tylko na rzeź ?

Autor michu
Użytkownik
#48 - Posted: 22 Wrz 2008 08:53 
Jakbyś tego nie usprawiedliwiał i co byś nie powiedział zabijasz zwierzęta i to jest fakt niepodważalny. I nie traktuj lasu i żyjących w nim zwierząt jak obory z trzodą !

Autor nuroslaw
Użytkownik
#49 - Posted: 22 Wrz 2008 08:58 - Edytowany przez: nuroslaw 
Zabijam zwierzęta, i co z tego ? Jestem mięsożerny.

Wyobraź sobie że na Twoją "zachciankę" ktoś musi zabić świnkę, abyś miał kiełbaskę z grilla.

A las, czy tego chcesz czy nie, jest obecnie formą gospodarstwa. Ma właściciela i jasno określone zasady korzystania, oraz osoby które tego przestrzegają i muszą naprawiać szkody wyrządzone przez Twoich kolegów "biznesmenów-mysliwych".

Autor michu
Użytkownik
#50 - Posted: 22 Wrz 2008 09:09 
Nie pomyłka "biznesmeni - myśliwi " to twoi koledzy bo to wy wpuszczaćie ich do lasu pozwalacie im polować i nazywać sie myśliwymi.

Autor nuroslaw
Użytkownik
#51 - Posted: 22 Wrz 2008 09:59 
To bardzo dziwne mój zamożny kuzyn został myśliwym 4 lata temu a byków i dzików odstrzelił całkiem sporo (oczywiście wszystko w zgodzie z obowiązującym prawem). A gdyby usłyszał co ty piszesz to pewnie ryknął by śmiechem i jego koledzy myśliwi pewnie też bo to biznesmeni ,którzy do lasu jadą tylko żeby zapolować

hmm, ciekawe czyj to kuzyn, ten mój "kolega"

Autor bernard
Użytkownik
#52 - Posted: 22 Wrz 2008 10:43 
A teraz hasło "praca". Uwazasz że ktoś się rodzi z mętką - rzeźnik model 1980 ?
Czyli co, ludzie wykonując swoją pracę cierpią robiąc coś co muszą a nie chcą ? Że nie mają przyjemności w tym co robią ?

Nie całkiem o to mi chodziło :)
Miałem na myśli to, że jeśli jest to praca zarobkowa to podchodzę do tego inaczej, niż do zabijania na ochotnika. Ludzie wykonują różne, nie zawsze przyjemne prace (np. rzeźnik, czy grabarz). Jest to ich sposób zarobienia na życie, a z efektów ich pracy korzystają wszyscy.
Decydując się na udział w kole łowieckim i będąc myśliwym realizujesz pasję, której częścią jest zabijanie dzikich zwierząt. Wyjaśniłeś, że jest to zajęcie pożyteczne i potrzebne - ja to przyjmuję do wiadomości. Sądzę jednak, że 99 % myśliwych nie kieruje się miłością do zwierząt, lecz chęcią zaspokojenia własnych niekoniecznie "wyższych" potrzeb, a widok martwego, czy konającego zwierzęcia daje im satysfakcję. Gdyby było inaczej nie robiliby tego.

Autor nuroslaw
Użytkownik
#53 - Posted: 22 Wrz 2008 11:12 - Edytowany przez: nuroslaw 
Sądzę jednak, że 99 % myśliwych nie kieruje się miłością do zwierząt, lecz chęcią zaspokojenia własnych niekoniecznie "wyższych" potrzeb, a widok martwego, czy konającego zwierzęcia daje im satysfakcję. Gdyby

Być może, że duży procent jest tylko po to aby polować, ale znikomy procent, naprawdę marginalny czerpie radość z widoku konającego zwierzęcia. Mysliwi na szczęście chcą szczycić się celnością a nie tym, że zwierzę konało jeszcze jakiś czas.
Nie zmienię natury ludzkiej, nie można powiedzieć że to zajęcie tylko pożyteczne i potrzebne - bo natura samego myslistwa jest o wiele bardziej skomplikowana. -ale jesteśmy obecnie na takim stadium rozwoju, że nie można ot tak przestać.
Ale faktem jest, że dzięki temu że ludzie lubią polować, wiele zwierząt ocalało, i są osoby gotowe wyłożyć spore pieniądze za strzał. Dzieki temu można tym zwierzętom zapewnić warunki do rozwoju. to tzw. kompromis. Bo to zwykle mysliwi jako pierwsi alarmują (np. poprzez narzekanie :) że jakaś tam populacja zwierzyny jest zagrożona).

Ale zobacz paradoks. Ostatnia mania przeciw futrom -panie nie chodzą w futrach, nie noszą szali z futra ani czapek futrzanych. Mysliwi nie strzelają już do "biednych" lisków i "jenotków", "gronostajków". Bo im się nie opłaca. ([nie mają co zrobić z ustrzeloną zwierzyną- czyli znów nie jest to zabiajanie dla zabijania). Dzięki temu (i szczepionkom )populacja lisków wzrosła do tego stopnia, że niemal wyginęły: kuropatwy, dzikie króliki, zające. Ehh, ta złożoność ekosystemu. Z myśliwymi źle, a bez nich jeszcze gorzej :)

Autor michu
Użytkownik
#54 - Posted: 22 Wrz 2008 11:27 
Czyli strzał do zwierzęcia musi sie opłacać ? Podobno to wy myśliwi gospodarujecie zwierzyną w lasach więc jak prowadzicie tą gospodake ze doprowadzacie do takich sytuacji jak ta z lisami i jenotami ? Ale tak nie opłacało sie strzelać zapomniałem.

Autor nuroslaw
Użytkownik
#55 - Posted: 22 Wrz 2008 11:34 
Czego właściwie oczekujesz?
Wchodzi Ci lis w szkodę ?
zające trawę Ci wygryzły ?

Jak tylko ludzie zaczną chcieć polować na lisy to i będą pieniądze na ich ochronę. -bo będzie im potrzebna.
jak pisałem wcześniej - kierujesz żale do niewłaściwych osób. Ja nie odpowiadam za decydentów na tzw. "górze", a to oni za pomocą przepisów prawa regulują pewne rzeczy.

Autor KatarzynaR
Użytkownik
#56 - Posted: 22 Wrz 2008 12:46 
Już od wczesnego dzieciństwa miałam takie coś, że mnie ciągnęło w dzikie leśne miejsca. Wyjeżdżając co wakacje i ferie na roztocze wstawałam wcześnie rano, robiłam kanapki z masłem , brałam jako towarzysza podróży kuzyna i szliśmy kilka/kilkanaście kilometrów do dużego lasu podpatrywać zwierzęta.
Rzecz jasna na początku trzeba było przejść przez hektary uprawianych pól, które są nieodłącznym sąsiadem polskich lasów, potem przez leśny wąwóz aż do polany gdzie przez 100 a nawet 200 metrów podrapani, brudni i mokrzy od porannej rosy czołgaliśmy się w kierunku dużego stada saren i jeleni , (przy okazji tak by nie wypłoszyć zajęcy co nieraz niestety miało miejsce) .
Boshe i co to był za widok! Ogromne i czujne jelenie co rusz podnoszące głowę i nadsłuchujące odgłosów lasu. Piękne sarny, których różnorodność gabarytów tułowia utwierdzała w przekonaniu że stado w pełni żyje i cały cykl rozrodczy drąży swoją nieustanną wędrówkę. Tych leśnych przygód dzieciństwa i przemierzania niebezpiecznych terenów było mnóstwo, od wspinania się po wysokich ścianach wąwozów po to by policzyć lisie nory, po spuszczanie się z nich na grubej linie… spędzenie całego dnia aż do zmroku na drzewie w akcie wejścia w samo sedno polowania trzech wilków … stoczenie się z wyrw i wiszenie nad przepaścią, wychodzenie z bagien i zasp śniegowych i wiele, wiele innych a mój wiek przypadający na te leśne wędrówki obejmował zaledwie okres 7-11 lat.
Z czasem moje ,,przechadzki’’ ewoluowały, – po 11-tym roku tato sprawił mi fajny prezent w postaci górskiego roweru (chyba pierwszego w naszym mieście, bo wówczas był to jeszcze czas kolarzówek ) co poskutkowało jazdą do okolicznych lasów w tempie ekspresowym . W raz z nastoletnim wiekiem doszło wakacyjne uczestnictwo w obozach wędrownych, całodniowe lub dwudniowe rowerowanie w dłuższe trasy ,czy po prostu weekendowym ,,spacerem’’ do lasu wraz z grupą koleżanek, które nie tyle chwaliły sobie leśne otoczenie jak możliwość stracenia kilku kilogramów (wg. ich mniemania) nadmiernej wagi. Ale życie w tym okresie nie toczyło się jedynie wokół pary pozdzieranych trampek zatem tych ,,wypadów’’ w porównaniu do czasu dzieciństwa było nie tak dużo… a już na studiach zupełnie zniknęły.

Po pięciu latach stwierdziłam że czegoś mi brakuje i… kupiłam nowy rower. Na początku jeździłam tyko z bratem (który pokonuje regularnie całe masy kilometrów preferując bardziej niedostępne tereny ) bo mój Bartłomiej nie chciał się do tego przekonać pomimo, że w wieku nastoletnim nie jedną ścieżkę ze mną wydeptał. Potem, stwierdził że od czasu do czasu może – tak dla mnie - aż do momentu kiedy kupił sobie własny rower – i już nie tylko w mojej intencji. I tak to się od nowa zaczęło, a ulubionym miejscem wypadu był las oddalony osiem km. od Krasnegostawu. Pierwsze odczucie po latach przerwy znanego mi w części miejsca było takie że pomimo przebytej drogi nie natknęliśmy się na żadne leśne stworzenie. Wchodząc zupełnie w głąb można było zobaczyć pojedyncze sztuki saren, a raz tylko widziałam ich pod postacią minimalnej grupy czyli trzech sztuk. To samo z zającami których kiedyś było pełno.

Kupiliśmy ponad rok temu na tych terenach działkę a dokładnie całe gospodarstwo. I owszem po regularnym pobycie na niej stwierdzam, że w lasach jak i w obrębie stawów i łąk obecne egzystuje ptactwo: kuropatwy i bażanty, siwe czaple, jastrzębie, myszołowy, dzikie kaczki, łabędzie oraz: zające , lisy, dziki, pojedyncze sztuki saren i jeleni nie mniej nigdy nie widziałam oprócz kuropatw większych grup tego co wymieniłam. A kiedyś? Było inaczej…
W czwartek w deszczowe i mgliste popołudnie, w odległości kilkunastu metrów stanął naprzeciw mnie piękny jeleń. Eh! Co to był za widok tym bardziej że jelenia ,,na dziko’’ to jeszcze w dzieciństwie widziałam. No cóż, ale to chyba najbardziej razem z dzikiem pożądane stworzenie polskiego myśliwego, którego nie raz widuję co najmniej z lisem na plecach. Rok temu w styczniu widząc przemieszczające się stado kuropatw wysypałam na swojej posesji dużą ilość zboża. Żerujące stado mogłąm podziwiać trzy dni bo już w czwarty zamiast pięknego widoku zastałam na działce masę łusek ze strzelby… Wybierając się w ubiegłą jesień do lasu na rowerowanie po leśnych wąwozach, weszłam w sam środek nagonki na zwierzęta. To było tak przerażające że aż żal mi przywoływać ten widok na nowo… Uciekające w popłochu dziki wyglądały jak zbite psiaki, które po prostu pędziły przed siebie… Kilka saren biegało to w prawo to w lewo w końcu te dorosłe pobiegły w odwrotną stronę niż jedna maleńka która na pewno już samym tym faktem pozostania poza stadem była na pozycji straconej… eee nie chce mi się już o tym wszystkim pisać… ale… przypuszczam , że ktoś taki jak nurosław, mieszkający na takim terenie musi tą okolicę kochać bardziej niż ktoś z miasta spędzający wieczory przed telewizorem w którym właśnie nadają jeden z programów przyrodniczych. Co więcej musi tą okolicę rozumieć i znać jej specyfikę jak i prawa nią rządzące. Szkoda tylko, że często tą ,,specyfikę’’ postrzegamy w aspekcie osoby człowieka i tylko człowieka. I jeśli chodzi o mnie to argumenty przemawiające za destrukcyjną ingerencją w nasze największe i najbardziej wartościowe dziedzictwo jakim są pozostałości życia w Polskich lasach w imię jednostkowego dobra dorobku/jakości życia do mnie nie przemawiają . Dlaczego? Bo są inne środki – inne rozwiązania zaradcze. Rolnik dla przykładu powinien sobie uprawiane pole porządnie ogrodzić – to samo dot. kurnika, do którego dostaje się lis. Nie popieram wypłacanych odszkodowań bo wg. mnie to zwykłe zaniedbanie z jego strony. Kwestię odstrzeliwania chorych sztuk można sobie włożyć pomiędzy bajki, ponieważ tak naprawdę to takie sytuacje – realnie- mają miejsce w przypadku gdy takie chore zwierzę zbliży się do gospodarstwa – w innych przypadkach, czyli w trakcie polowania jest to po prostu zabijanie jak leci.

Każda ingerencja człowieka w dany stan – prowadziła jedynie do katastrowy: albo do wyginięcia danego zwierzęcia - albo do zdziesiątkowania danej populacji ( również mówię tutaj o szczepieniu lisów) Lepiej 100 razy się zastanowić niż zacznie się poprawiać naturę. A wspomniane przez Nurosłąwa wilki to bardzo pożyteczne zwierzęta, które regulują liczebność dzików i saren. One przynajmniej faktycznie likwidują osobniki chore i stare, które niekoniecznie podejdą pod celownik. W naszym rejonie nie słyszy się skarg dot. szkód wyrządzonych przez leśne zwierzęta, więc po co ten ostrzał wszystkiego co się nawinie? Cóż… ale niejeden myśliwy jako miłośnik lasów w imię ochrony drzew ( jelenie niszczą drzewa porożami) powiesił sobie widowiskowe rogi przy kominku… w końcu zawsze się znajdzie jakiś pretekst do ich zdobycia.

Ta moja niefortunna chwila refleksji wynikająca z lektury powyższych postów nie jest atakiem na Ciebie Nurosławie, nie mniej nie oburzaj się kiedy komuś taki stan rzeczy po prostu nie odpowiada. Bo mi naprawdę nie odpowiadają sobotnie odgłosy strzałów i zabijanie tego co w Polsce jest najpiękniejsze, nie odpowiada mi fakt że tacy myśliwi ze statutowego koła wchodzą bezkarnie na moją posiadłość wybijając w pień kuropatwy, nie odpowiadają mi wiosenne strzały do kaczek których wcale nie ma dużo, nie odpowiada mi ostatnio przeczytana pozycja książkowa Prof. G. z 2006 r. który jako sposób ochrony stawów hodowlanych proponuje zabicie czapli siwej i powieszenie jej na kołku w pobliżu wody…

ale…

nie odpowiadają mi również odgłosy co roku mordowanych świń u sąsiadów z których szynkę każdy z nas kupuje, no i wreszcie komuś dla przykładu może nie odpowiadać to że trzymam ryby w akwarium…

Może po prostu, - my ludzie - w cale nie powinniśmy znajdować się w epicentrum tego świata, bo zdecydowanie ten stan światu szkodzi. I nie mówmy tym bardziej publicznie, że jest inaczej.


Katarzyna

PS. A teraz uprzejmie poproszę o cennik pokarmów o których mowa w mailu reklamowym, który to skłonił mnie do przeczytania tego wstrząsającego tematu.

Autor marti
Użytkownik
#57 - Posted: 22 Wrz 2008 13:49 - Edytowany przez: marti 
Po przeczytaniu całego wątku (może poza ostatnim postem Kasi, który jest z zupełnie innej bajki) mam nieodparte wrażenie lekkiego zażenowania.
Wynika ono z faktu, iż do tej pory, charakter toczacych się na tym forum dyskusji, był na wysokim merytorycznie poziomie.
Natomiast większość wypowiedzi zawartych w tym temacie, nie jest opartych na znajomości tematu (poza nuroslawem) , a są niestety oparte na subiektywnych odczuciach.
Dyskusja oparta na subiektywnych odczuciach, jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu, gdyż i tak nikt nie da się przekonać.
Moja mama zawsze mówiła :"nie zabieraj głosu w dyskusji, gdy słabo orientujesz się w jej temacie".
Nie zawsze udawało mi się kierować tą maksymą, ale za każdym razem gdy się nią kierowałem, byłem z tego zdowolony, czego i Wam życzę.

Autor nuroslaw
Użytkownik
#58 - Posted: 22 Wrz 2008 13:50 - Edytowany przez: nuroslaw 
Kupiliśmy ponad rok temu na tych terenach działkę a dokładnie całe gospodarstwo


Kasiu, z tego tekstu również można nijako wyczytać, że za wszystko odpowiedzialni są myśliwi.
Niestety niewiele osób widzi ciąg przyczynowo-skutkowy zaczynający się od "kupiliśmy działkę".

Autor michu
Użytkownik
#59 - Posted: 22 Wrz 2008 14:14 - Edytowany przez: michu 
Tak mati ty jako sędzia i jedyny sprawiedliwy zabrałeś głos w sprawie i osądziłes obiektywnie . Kim ty jesteś zeby oceniać czy ktogoś wypowiedzi są subiektywne czy obiektywne!!! Co ty myślisz ze trzeba biegać po lesie z dubeltówką zeby wiedzieć co sie w nich dzieje.

Autor bernard
Użytkownik
#60 - Posted: 22 Wrz 2008 14:24 
Marcin, przyznam szczerze, że zupełnie nie rozumiem Twojego postu. W tej dyskusji są różne aspekty i nie sądzę, aby błędem było wypowiadanie swoich subiektywnych odczuć. Czy jeśli ktoś uważa, że jest przeciwko eutanazji ze względów moralnych nie powinien o tym mówić tylko dlatego, że nie zna szczegółów tego zabiegu? Włączyłem się do tej dyskusji nie dlatego, aby przedstawiać koncepcje dotyczące ochrony zwierząt, czy zasad polowania. Na tym się nie znam. Interesuje mnie natomiast to, czym powodowane są osoby, które sięgają po sztucer i zabijają zwierzę z własnej woli. Uważasz, że nie mogę tego dociekać? Twoja mama zapewne miała rację mówiąc, że lepiej się nie odzywać w trakcie dyskusji, jeśli nie znasz tematu. Jednak zakładam, że miała na myśli aspekt czysto merytoryczny. Szczerze powiedziawszy przy takim podejściu do sprawy to na tym forum powinno się wypowiadać kilka osób, bo reszta (łącznie ze mną) wciąż prezentuje niewielką wiedzę akwarystyczną. Czy o to chodzi?
A tak na marginesie - jest to jedna z ciekawszych dyskusji od dłuższego już czasu. Czytając ten wątek, choć nie dotyczy on akwarystyki, można się sporo dowiedzieć.
Co do wypowiedzi Katarzyny - choć oparta jest na mocno subiektywnych odczuciach i przeżyciach, których w części nigdy nie doświadczyłem - jest to refleksja bardzo mi bliska.

Strona  Strona 2 of 3:  « Previous  1  2  3  Next » 
To i owo - czyli luźne rozmowy Forum Tropheus Tanganika / To i owo - czyli luźne rozmowy / Temat dla zapaleńców - myśliwstwo - posty przeniesione Top

Twoja wypowiedź Click this icon to move up to the quoted message

 

 ?
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą tutaj pisać. Zaloguj się przed napisaniem wiadomości albo zarejstruj najpierw.
 
 
  Forum Tropheus Tanganika Wygenerowane przez Simple Bulletin Board miniBB ®