Witam. Mam akwarium 150/50/50 a w nim 17 T.mwerazi (rzekomo) + 1 T.moori. Moori byl w akwarium kiedy wpuszczaolem stadko mwerazi, mial wtedy ok 2cm, mwerazi dorosłe, ok 7cm. Po wpuszczeniu wszystko szło ok. Wszystkie rybki czuły się świetnie. Młodszy braciszek moori zdawał się bawić z kuzynami. Po ok. miesiacu od wpuszczenia mwerazi zaczęły sie "kocic" i kocą się cały czas. Kazda wydaje niewiele, zwykle1-2 sztuki naraz.
Kiedy pierwszy miot dorosl na tyle ze zaczal plywac ze stadem, moori powoli jakby tracil dobry kontakt z reszta. Przez ostatni tydzien zupełnie sie wyalienowal i zaczal wykonywac ruchy, ktore nie wrozyly dobrze (nerwowe plywanie góra-dół, pod prąd itp). Malo jadł. Dzis znalazlem go martwego...
Jest mi bardzo nie w smak bo to byl moj ulubieniec ...nie tylko moj :(
Parametry ok.Reszta trze sie jak glupia, aktualnie mam 5 samic noszących.
Czy stadko mogło "odżucić" odmieńca?
Czy to mogło spowodować stres i w konsekwencji śmierć?
Może macie jakies podobne doświadczenia?
Pozdrawiam
tomek |