Witam
Byłam wczoraj świadkiem czegoś przepięknego.
Zacznę od początku.
W trofciarni mam po parce Eretmodus cyanostictus Zambia i Tanganikodus irsacae Tembwe.
Przez kilka miesięcy dopóki nie odłowiłam do leczenia samca Tanganikoduska i potem go z powrotem przeniosłam-był spokój.
Od momentu ponownego wpuszczenia samca tang. do baniaka-w Eretmoduski diabeł wcielony wszedł.
Strasznie biły mi tanganikoduski,a te siedzialy jedynie po kątach.O jakimkolwiek tarle nie mogło być mowy-bo jak tylko wychylały się zza kamieni -to dostawały wciry.
No więc-zapadła decyzja-zbóje muszą iść do innego domku.-no i wspaniały domek im znalazłam.
A póki co -to założyłam akwa dla Telmatochromisków które przywiozę z Krakowa.-no i do tego akwa -najpierw miałam odłowić Eretmoduski-no ale oświeciło mnie-i odłowiłam Tanganikoduski-do leczenia witaminkami solą i spokojem -ich poniesionych ran-oraz pryszcza na nosie samczyka-który odnowił sie po 1-szym leczeniu -i b. brzydko wygląda.
Tym razem odłowiłam parkę-by samiczka w trofciarni nie była dalej bita.
To co zobaczyłam za jakąś godzinę od ich przełowienia-otwarło mi oczy -i nie mogę ich do tej pory zamknąć.
Tak przepięknych zalotów -nie widziałam jeszcze nigdy.
Na początku Tanganikodusek-gonił trochę samiczkę-a ta niby chciała bym-a boję się.-chowała się pomiędzy kamykami.No więc jej odpuścił-i zaczął prezentować swoje wddzięki.
Nie widziałam jeszcze tak bardzo rozłożonych płetw-plamki i kreski zaczęły fosforyzować.
A on tak tańczyć i wyginać się że musiałam szczelnie przykryć to 80 litrowe akwa-bo kilka razy wyskoczył nad wodę.
Samiczka po pewnym czasie dołączyła do niego.
Trwało to wszystko -do 3 w nocy-kilka godzin.
A co najdziwniejsze -nie skończyło się złożeniem ikry.-chyba samiczka -zestresowana -po pobycie w trofciarni-nie była jeszcze gotowa.
Teraz-rybki odsypiają ten wybuch adrenaliny.A ja zobaczę co będzie dzisiaj.
Pozdrówko |