Witam,
Powyżej przytoczona została moja wypowiedź, więc niejako zostałam wywołana do tablicy ;o)
Piotrze, to, że pytasz o takie rzeczy nie jest przestępstwem, - ja też kiedyś nad tym dużo myślałam. Miałam kiedyś, bocje razem z tropheusami i na ,,oko'' funkcjonowały całkiem nieźle.
To co napisałeś jest rzeczą niepodważalną i chodzi o to, że jak ,,pojawi'' się jakaś infekcja, pasożyt itp. w akwa to bocje łapią to jako pierwsze. Zatem można byłoby wysnuć, że są doskonałą zapowiedzią zbliżającego się niebezpieczeństwa. Co do kwestii parametrów wody, to się nie wypowiem, bo jest to rzecz dyskusyjna. Ja bym jednak nie przytaczała tego jako murowany argument przemawiający za tym by tych ryb nie łączyć.
Ale, do czego zmierzam...
Jak już sam napisałeś bocja jest rybą bezłuską, co jest nie bez znaczenia przy łączeniu ją z tropheusem. Kiedyś założyłam taki wątek, w którym opisywałam problem choroby bocji. Było to zaraz po dołączeniu czterech nowo zakupionych tropheusów F0. Myślałam, że może to one ponoszą za to winę. Po tym wszystkim jak już bocję wyzdrowiały (po zastosowaniu leków), usunęłam je z akwa. Ale dalej zastanawiało mnie, dlaczego tak się stało. Właściwie, dotarłam do informacji pół roku później. Okazało się, bowiem, że ryby bezłuskie źle znoszą dodawanie soli do akwarium (poszukaj na necie i w literaturze). U mnie była ona dodawana ze względu na łączenie tych nowych czterech sztuk. I to jest ten najwłaściwszy argument przemawiający za tym by tych ryb nie łączyć, jako że sól lub preparaty na bazie soli są stosowane w tanganickim biotopie dość często. U mnie na 100% choroba bocji była wywołana większą dawką soli. Znajdując się w takiej sytuacji, musisz podać leki, a czasami nawet antybiotyki. Podsumowując, cierpią na tym połączeniu bocje, a w następstwie tropheusy.
Na przedstawienie mojej tezy zasadności trzymania zbrojników z trophesusami nie mam już czasu. Być może wypowiem się wieczorem.
Pozdrawiam,
Katarzyna |