Witam!!!
Już jestem. Przepraszam że tak nagle sie ulotniłem ale wysyłałem ryby w Polskę i trochę to trwało (pakowanie, dowóz do Gdyni itp.). No i to tarło petrochrmisa. Cały czas siedzę i obserwuję samicę. A później czas mi mile upływał przy zakladaniu nowego zbiornika dla Opthalmotilapii ventralis, a sami wiecie ile to czasu wymaga, ale za to same przyjemności. Jeżeli chodzi o Petrochromisy to są one razem z Kasangą. Widocznie dobrze im razem bo jedne i drugi zaczynaja sie wycierać. Kasangi jeszcze nie donaszają, ale myslę że wkrótce to sie zmieni :-), optymista ze mnie prawda). Szykuje sie do wymiany zbiornika dla Petro, chciałbym żeby miał dużą powierzchnie dna. Po zachowaniu ryb w akwarium widzę że tego potrzebują.
Jeżeli chodzi o przyjmowanie pokarmu to były z tym problemy. Ryby po przyjechaniu przez 2-3 dni jadły (po japońsku: jako- tako ;-)), a później nic. Tłumaczyłem to sobie czynnikami zwiazanymi z transporem i z nowym akwarium (stres). Ale za długo to trwało. Jak widzę że coś takiego sie dzieje, to od razu szykuje sie na wszelki wypadek na dodatkowe "niespodzianki". Pierwsze dni ryby niezbyt chetnie coś jadły "sztucznego". Pierwsze co zaczeły jeść to glony z kamieni. Po paru minutach glony sie skończyły. Kamienie z glonami były wymieniane (podbierałem z innych zbiorników), ale ten "raj" również się skończył. Zaczęły się próby podawanie sztucznych pokarmów. Ryby jadły słabo i nie wszystkie. Zapytałem Marty co one jedły u niej w akwarium, była to spirulina OSI (granulat). Zamówiłem i dalej nic. Zacząłem podawać naklejone na długiej szybie tabletki spiruliny sery. Ten pokarm im smakował i jadły go bardzo chętnie, ale przeogromne ilości, ale wraz za mało. Myślę że również pasował im również sposób pobieranie pokarmu. Wcześniej z toni wodnej nic nie łapały. Kondycja ryb nie plepszła się (zbyt mało jadły jak sie później okazało). Najsłabsze samice (3 sztuki) nawet chudły (jest to bardzo widoczne). Obawiałem sie że mogą złapać jakąś infekcje na wskutek osłabienia organizmu. Zakupiłem odpowiednie leki i czekałem. Skóra najsłabszych sztuk miała matowy kolor i pojawiały sie białawe plamy. Nie były to plechy grzybów (tak mi sie wydawało), było to zbyt płaskie jak na grzybnię. Uważałem że ryby zostały zaatakowane przez jakies bakterie. U najsłabszej po jakimś czasie pjawiały się na końcówkach płetw pojedyńcze plechy grzybni. Zdecydowałem sie na leczenie. Podałem odpowiednie leki oraz zwiekszyłem dwukrotnie dawke witamin do wody. Silne napowietrzanie. Po 3 dniach nastąpiła poprawa. Ryby były żywsze. Podmieniłem małą ilość wody. Ograniczyłem jedzenie. Po kolejnych 2 dniach nawrót choroby pojawił sie juz tylko u jednej samicy. Niestety po 2 dniach padła. Była tak chuda że po padnieciu nawet nie mogła opaść na dno. Udało mi sie pozostałe 2 sztuki wzmocnić na tyle że objawy choroby zniknęły. Przestałem podawać lekarstwa, podawałem tylko bardzo duże ilości witamin. Po tygodniu u wszystkich ryb nastapiła lekka poprawa. Ryby stały sie bardzie ożywione. Zaczęły szukać pokarmu nawet na dnie. Powróciłem do tabletek na szybie i roztartych, wysuszonych granulatach na płaskich kamieniach (idealne sa np. marmury)+ szpinak. Kasangi równiez to zjadały. Oderwane kawałki z kamienia wyłapywały Kasangi, ale zauważyłem że również Petrochromisy powoli robią to samo (czyżby namiastka imprintingu ;-)). No to sobie pomyślałem : Leszek jest dobrze, jesteśmy w domu. Tak stopniowo przechodziłem z kamieni na pokarm w toni wodnej. Zauważyłem również że w pierwszej kolejności Petro wyłapywały moczone długo granulaty. Kulki granulatu rozpadały się. Przez pare tygodni zwiekszałem ilość karmienia stopniowo. Teraz juz jedza normalnie, bez żadnych oporów :-) i do tego wszystko. Ryby są w dobrej kondycji, co u Petrochromisa od razu widać po jego budowie głowy i tułowia. Zmieniłem óświetlenie na T5. Ostatnio ryby sie wytarły pierwszy raz z czego sie bardzo cieszę :-). Jest 6 luty, godz. 19.18 samica jeszcze nosi. Tarło było 4 lutego.
Pozdrawiam - szczęśliwy Leszek
ps. jak coś mi sie jeszcze przypomni, bo z wrażenie mogłem coś zapomnieć, to dopiszę. |