Wczoraj wieczór wyjechałem z domu do dziewczyny do Krakowa, rano ojciec dzwoni do mnie że nie są w stanie wydostać sie z domu dookoła woda, o 9 rano w moim pokoju było wody po kolana, podjołem decyzje żeby spuścili wody do 10cm, ponieważ akwarium groziło zawaleniemna szafce zalanej do połowy, prądu już dawno nie było wiecjuz po rybach (24 szt ikoli F0) nacieszyłem sie nimi 3 tyg. Cały czas brat z ojcem wynosili co sie dało z mojego pokoju, akwarium było spisane na straty, ale brat mi mówi że ryby dalej żyją, , zakupiłem kiedyś na allegro pompke tłokową z dużym kołem zamachowym, co jakiś czas brat zakręcił kołem i troche dotlenił wode. Wszystkie filtry odłączone od godz 9 i wyniesione na 2 pietro, woda mogła być po sufit w moim pokoju, naszczeście skończyło się po kolana.
O godz 18 woda opadła na tyle ze mogłem zbliżyc sie do domu do 500m samochodem, reszta piechotą bez naraząnia już życia.
Zapakowałem ryby w worki i kierunek kraków do dziewczyny gdzie u niej w 450l pływa ilanga 12szt F0 i 15 szt ich F1.
Podzieliłem akwarium na 2 części pleksa z otworami, ilange na 1 strone, druga część dla Ikoli, w jednej częsci kubeł + glowica z tlenem, w drugiej maxima + kubeł, błyskawiczna " kwarantanna" w 2 miednicach do prania, po godzinie ryby juz w akwarium, wyjscia nie miałem, ani jedna narazie nie padła zobacze co będzie rano, ale poprostu masakra, dzisiejszy dzień to zapamiętam do końca życia. Przeżyje na własnej skórze mieszanie biologii, tym razem przymusowe.
Narazie nie bede rybom swiecił tydzień, zero karmienia, zero podmian wody bo może być skazona, jesli mi sie uda dotrzeć do domu drugi raz to przytacham ze 3 kubły, do jednego wsadze napewno 4 wkłady fooboo żeby mi nie pozwoliły na nagły wzrost parametrów, ikole chyba drugi raz by nie przezyły, to aż dziw że przezyły w akwarium w 10cm wody, bez tlenu, woda była lodowata.
Jak sie darzy to sie darzy, ehhh, grunt to nigdy sie nie poddawac!
Jakie moga być skutki tego co musiałem zrobić?
P Robercie prosze wybaczyc nieoddany box ale uratował mi dzis dupe. |