Witam,
Przyznaję, że wymęczyłam moich akwarystycznych znajomych pytaniami odnoszącymi się do powyższej sytuacji. Najdziwniejsze jest to, że była mowa o ,,łapaniu’’ przez eretmodusa małych tropheusów a nie ich spożywaniu – o tym nie wiedziałam. Z tego też powodu mój eretmodus będzie miał w czwartek nowego właściciela.
Należałby by się zastanowić czy faktycznie ,,eretmodus jest dobrym towarzystwem dla tropheusów’’ (i odwrotnie). Nie jest on jednak jedynym zagrożeniem dla maluchów. Wyłowienie eretmodusa nie zagwarantuje braku takich widoków jak na prezentowanych zdjęciach, bo kanibalizm dotyczy prawie wszystkich gatunków.
Dlatego przyjęło się że albo maluchy wraz z matką odławia się do innego zbiornika, albo też zostawia -biorąc pod uwagę to, że tylko nieliczne przeżywają starcie z dorosłymi mieszkańcami akwarium. Ja wybrałam to drugie, mając nadzieję że zostanie choć jeden. Zastanawia mnie tylko kilka możliwych zależności, właściwie nie wiem czy one w ogóle istnieją…
Ale przejdę do rzeczy, lub nieco z tej rzeczy zejdę jako że temat agresji, dominacji , kanibalizmu i terytorializmu nie daje mi spokoju ciągle odżywając. Nie byłoby w tym nic zaskakującego gdyby nie to że w każdym zbiorniku sytuacja przedstawia się inaczej - u jednych maluchy rodzą się i swobodnie pływają, u innych następuje to co zobaczyliśmy na zdjęciach( wielkie pokłony dla autorki – zdjęcia super!). Czy jest jakaś recepta na doczekanie się maluchów bez ich połowu? Opinii jest tyle ile jest zbiorników – jedni uważają że potrzebne są skałki, inni że są niepotrzebne bo wzmagają agresję. Kolejni piszą że ogromną rolę ma wielkość stada inni wręcz przeciwnie. Do tego dochodzi kwestia wielkości zbiornika, układu płci itp.
Pomijam ataki odmiennogatunkowe ( bo takich można uniknąć nie łącząc ryb) zastanawiając się jednocześnie co zrobić by uniknąć ataku wenąrzgatunkowego. I przyszło mi na myśl że może tutaj chodzi o schematy zachowań ,,nadawane’’ przez dominujących osobników. Im agresywniejszy dominant tym agresywniejsze stado wzgl. mniejszych, słabszych i gorzej przystosowanych.
U mnie samiec wykazuje duża agresję. Wszystkie Kasangi się go boją. Zastanawia mnie sytuacja w której zabrakło by tego samca? Pozostałe są mniejsze od dwóch dużych samic. Czy jest jakaś różnica w natężeniu agresji stada kiedy rządzi samica, a nie samiec? Jak jest w tym przypadku z rozmnażaniem tropheusów ? Pytam, bo w większości zbiorników rządzi samiec. Rola samców jaka jest - wiadomo ;o), ale mi chodzi od pewnego czasu po głowie post napisany przez Leszka dotyczący rozmnażania lub inaczej – chęci rozmnażania dużych samic Tropheusa (które niekiedy są dominantkami). Z tego co pamiętam Leszek pisał o szybszym podchodzeniu do tarła mniejszych samic, a późniejszym większych (…być może coś sobie ,dośpiewałam’’ – zdarza się ;o). Co się by stało gdyby duża i silna samica zaczęła dominować? Czy umożliwiła by tarło swoim współlokatorkom ( bo przecież mały samiec rady by jej nie dał gdyby nie pozwoliła). Co wówczas dzieje się maluchami? Czy nie jest tak że to właśnie dominujący samiec pierwszy zaczyna prześladować? Czy sytuacja uległa by zmianie gdyby rolę dominanta obrała samica?
Ja miałam już trzy trupki. Pierwszym był muszlowiec, który znalazł się w akwarium przez przypadek. Drugim była samica eretmodusa, a trzecim była jedna z Kasang. Każde zabójstwo rozpoczynało się od lekkich prześladowań dominującego samca. Potem przeszedł na intensywniejsze ale już razem z całym stadem. Max. Trzy dni i po ,,sprawie’’. Co będzie jak pojawią się maluchy w zbiorniku? To że samiec zacznie się za nimi uganiać to pewniak, zastanawia mnie tylko czy zacznie to robić jako pierwszy… |