Podobnie jest np. u trofeusów
Witam,
Wlasnie, az dziw bierze jak natura potrafi nas zaskawiac. Przy pierwszym tarle moich Lupot juz myslalem, ze samica zapomniala, ze musi uwolnic maluchy - trwalo to i trwalo - juz stracilem rachube (nalozyl sie na to jeszcze jeden czynnik - u PP. Mierzenskich przez dluzszy czas plywaly same samice tej odmiany, ktore w koncu znalazly sie u mnie w akwarium z singlowym samcem, ktory zostal mi po problemach, jakich teraz doswiadcza Jacek). Kiedy w koncu wypuscila mlode - byly juz tak samodzielne, ze dorosle trofy nawet nie myslaly o ich atakowaniu (mialy tez sie gdzie chowac - sporo wapienia drazonego, jako wystroj). Sytuacja powtarza sie juz ktorys raz z kolei (tak samo z druga, mnozaca sie odmiana T. sp. Zongwe) i w ten sposob w ogolnym akwarium mam juz spore stadko maluchow roznej wielkosci.
Najciekawiej ma sie sprawa przy karmieniu - male tworza jakby lawice w gornej czesci akwarium, blisko grzbietu utworzonego przez dekoracje skalne (latwo moga tam sie z powrotem ukryc, w razie czego) i zawziecie atakuja drobiny pokarmu, a juz przeciekawie wyglada, gdy karmie granulatem. Co wieksze sztuki porywaja granulke (oczywiscie namoczona), po czym probujac ja polknac - wypluwaja, oczywiscie juz troche naruszona i podzielona na czesci, na co rzuca sie stadko najmniejszych trofci i zawziecie podskubuje, zeby wyrwac swoja dole - widok suuuper.
Pzdr.
Fazi64 |