WITAM
Wypadałoby w końcu podzielić się uwagami z przygody z tymi rybami. Nie odzywałem się, ponieważ miałem trochę problemów. Ale może od początku.
Ryby w ilości 6 sztuk zostały najpierw wpuszczone do 200 l akwarium, gdzie pływało 9 X. Ochrogenys Mzuri i 4 X. Papilio Mpimbwe. Pierwszy problem po wpuszczeniu ryb dotyczył agresji Mzuri. Samce tak zaczęły się nakręcać (jak nigdy dotąd), że niestety całe ich stado zostało odłowione do innego akwarium – nie mogłem już na to patrzeć.
Kolejny problem dotyczył już samej aklimatyzacji i zaczął się po 24 (no może 36) godzinach. Jedna z ryb siadła na dno i zaczął się pokazywać białawy nalot na jej lewym oku. Na szczęście Lecho był jeszcze u mnie i podjął decyzję o natychmiastowym leczeniu. W użycie poszedł Bactopur Direct no i Fishtamin. Po 2 dniach rybka zaczęła dochodzić do siebie. Po 3 dniach podmieniłem około 40% wody, oczywiście witaminy i dalej wszystko było OK. Odłapanie Mzuri zbiegło się prawie w czasie z podaniem leku, dlatego wszystkie pozostałe w akwarium rybcie (również Mpimbwe) były trochę „osowiałe”. Po podmianie wody, o której wspomniałem, dominację po Mzuri przejęły Mpimbwe (wyglądało to też nie ciekawie), ale na szczęście trwało to około 1-2 dni i się uspokoiło – dlaczego, do dziś nie wiem. Sielanka trwała do Nowego roku, kiedy to podjąłem decyzję o wpuszczeniu wszystkich Xen do nowego akwarium, które tak apropos miało być gotowe na około dwa tygodnie przed przyjazdem Red Princess (najpierw zakład odmówił wykonania zamówionego zbiornika, który miał mieć 220 cm długości – zjechałem do 180, następnie przesuwał się dwukrotnie termin jego sklejenia, potem czekałem na pudełko przelewowe, które w końcu dotarło, ale potłuczone. Jeszcze go nie mam, ma dojechać wtorek może środa). Akwarium uruchomiłem (na razie) na bazie filtracji: głowica z dużą gąbką oraz Eheim 2229 (na 10 Xen na razie powinno wystarczyć), akwarium 180x90x50, wystrój duże otoczaki, anubias, oświetlenie 1xT5 24W. Dwa dni przed wpuszczeniem ryb dodałem oczywiście Nitrivecu oraz witamin. Tak jak wspomniałem wcześniej, przeprowadzka miała miejsce w Nowy Rok po południu. Po wpuszczeniu ryb obserwowałem je tego dnia tak często jak tylko mogłem, żadnych niepokojących objawów w ich zachowaniu nie zauważyłem. Drugi dzień również spokojnie, bez żadnych złych oznak. Ryby żerowały, zachowywały się jak najbardziej normalnie. Trzeciego dnia po przyjściu z pracy nogi mi się ugięły, dwie Red Princess „siedzą” na piachu, jedna nie poruszała nawet płetwami piersiowymi. Pozostałe ryby w najlepszym porządku, Mpimbwe fruwały jak talala, pozostałe 4 Red Princess również, bez żadnych złych symptomów. W „ruch” poszedł znowu Bactopur Direct. Było to w minioną środę. W czwartek wieczorem zauważyłem u tej bardziej słabej Xeny jakby przekrwienie u nasady płetwy ogonowej, które tak jakby się rozwijało wzdłuż kręgosłupa w kierunku głowy. Zaniepokoiło mnie to bardzo. Powiem szczerze, że byłem przygotowany na najgorsze. W piątek rano, kiedy wstawałem byłem przekonany, że będę wyławiał ją martwą. Ku mojemu „miłemu” zaskoczeniu rybcia żyła. Oczywiście stała ciągle w kamieniach, dalej nie poruszała płetwami piersiowymi, ale żyła. Każda przeżyta godzina dawała jej większe szanse na przetrwanie. Dzisiaj mija trzeci dzień, ale wodę podmienię chyba jutro, niech jeszcze popływają w leku. Rybcia zaczyna wypływać z kamieni coraz śmielej. Widać, że nie jest jeszcze OK, ale mam nadzieję (nie chcę oczywiście zapeszać) ma się ku lepszemu. Ta druga oczywiście doszła już do siebie.
Starałem się opisać w miarę dokładnie wszystkie wydarzenia, jeśli ktoś z Was doszukał się jakiegoś popełnionego przeze mnie błędu – czekam na uwagi. Wniosek, jaki mi się nasuwa to chyba taki, że są to bardzo delikatne ryby, ale z drugiej strony przecież przyleciały z Zambii i nic, potem podróż z Krakowa do Dęblina i prawie nic (to co było wówczas wyglądało o wiele lepiej), natomiast teraz, przełapanie ze zbiornika do zbiornika i „bach”. Nurtuje mnie bardzo to przekrwienie (które już ustąpiło), co mogło być jego przyczyną? Czy ktoś z Was spotkał się kiedyś z podobnymi objawami?
Generalnie chyba już wychodzę na prostą, dominujący samczyk Red Princess zaczyna się zalecać do jednej z samiczek. Wygląda to rewelacyjnie, delikatne ruchy pokryw skrzelowych, z jednoczesnym pochyleniem głowy do dołu. Płetwy brzuszne, „usta” oraz wychodząca spod pokryw skrzelowych błona nabierają ciemno-niebieskiego koloru. No i oczywiście czerwona plamka na płetwie grzbietowej robi się bardziej intensywna. Co z tego wyjdzie zobaczymy, będę obserwował i starał się w miarę czasu i możliwości opisywać to na bieżąco na forum. Myślę, że Was nie zanudzę :-)
Na razie to chyba tyle, zdjęć na razie nie robię, nie chcę stresować ryb.
W razie jakichś pytań postaram się odpowiedzieć – jeśli będę potrafił.
Pozdrawiam serdecznie
Artur |