Widzialem nie tak dawno zdjecie akwarium wypelnionego po brzegi ksiezniczkami. Wszystkie dorosle, chyba kilkaset sztuk. Nie wygladalo to zbyt ladnie (kto co lubi). Ja widze po prawie tyogodniu grupe 30-40 maluchow, ktore wcianaja suchy pokarm wiec zakladam, ze przy braku jakiejs epidemii przetrwaja juz do konca. To jest, powiedzmy, pierwsze pokolenie. Czyli przy dwoch nastepnych miotach moge sie spodziewac nastepnych okolo 60-100 sztuk. Dochodzi do tego druga para, ktora _byc moze_ zdazy sie rozmnozyc. Jak sobie radzicie w takich przypadkach? Macie tez ryby, ktore sie rozmnazaja. Nie mam wiecej zbiornikow i nie bede na razie mial. Odlawiacie ryby dorosle i oddajecie do sklepow? Czy tez odlawiacie male? A moze stosujecie kombinacje gatunkow (miesozernych) tak, zeby same utrzymywaly odpowiednia ilosc sztuk?
Co sie bedzie dzialo na dluzsza mete w moim akwarium przy braku ingerencji? Doprowadze do przerybienia i zaniku terytoriow/zachowan ryb? |