Po nocy i dniu spedzonym w akwarium 3 muszlowce zyja. Po powrocie z pracy sytuacja wygladala tak:
1. samica w muszli - nie wyplywa z niej, tylko jej ogon wystaje. Co jakis czas sie rusza.
2. Wiekszy samiec byl blisko muszli w dolku wykopanym w rogu akwarium. Zona mowi, ze odganiala ksiezniczki, bo probowaly go napastowac.
3. Mniejszy samiec byl w stanie skrajnego wyczerpania, plywal przy powierzchni (tam duze ksiezniczki sie nie zapuszczaja) posrodku akwarium.
Moje kroki:
1. Samica zostawiona w muszli
2. Dolozylem plaskie kawalki sercytu oparte o szybe akwarium blisko muszli. Duzy samiec zajal miejsce pod jednym z nich.
3. Malego samca na pare godzin umiescilem w kotniku (w tym samym akwarium), zeby sobie odpoczal. Pozniej delikatnie wypuscilem w poblizu muszli i kawalkow sercytu.
Jak ryby zareagowaly:
1. Samica w muszli
2. Duzy samiec pod kawalkiem sercytu. Reaguje zywo na otoczenie. Probowal zlapac muche z szyby akwarium. Wydaje mi sie ze przyjmuje pokarm. Co jakis czas wyplywa nad muszle. Czasem wplywa na 1-2 sekundy do srodka ktorejs z nich i wraca pod skalke. Widzac dorosle ksiezniczke w poblizu wplywa pod skalke. Na gwaltowniejsze ruchy z zewnatrz akwarium reaguje zastyganiem w bezruchu. Samiec n.brichardi wyczail jego kryjowke i co jakis czas tam przyplywa. Wtedy muszlowiec wyplywa nad powierzchnie skaly i sytuacja sie rozladowuje, bo muszlowiec stara sie trzymac poza zasiegiem wzroku ksiezniczki. Daje sie odczuc napiecie, ale nie bylo ani jednego przypadku ataku na muszlowca. Co najdziwniejsze, w sytuacji kryzysowej muszlowiec nie ucieka w zakamarki skalne ani do muszli, tylko plynie do powierzchni. Wydaje mi sie to bardzo dziwne.
3. Mniejszy samiec po wypuszczeniu z kotnika jakis czas trzymal sie wsrod muszli, potem zniknal. Minusem jest to, ze nie mam pojecia gdzie jest. Plusem jest to, ze ksiezniczki tez nie wiedza. Ma wiec na pewno troche czasu zeby odpoczac.
Jakies rady/sugestie? |