Witam,
kilka dni temu zastałam jednego Paracyprichromisa w bardzo dziwnej sytuacji. Ale od początku. Jak wiecie w mojej obsadzie widniały jedynie muszlowce, ale podczas naszej bytności na wakacjach, kolega opiekujący się rybkami zrobił mi niespodziankę i po powrocie zastałam w akwarium grupkę małych Paracyprichromis nigripinnis. Teraz muszę pokombinować z wyższymi skałkami, ale to już inna historia.
Małe rybki z muszlowcami się "dogadują", zupełnie nie wchodzą sobie w drogę. Ładnie jedzą i żadnych problemów, czy dziwnych zachowań nie zauważyłam - do pewnego dnia.
Otóż przy porannym karmieniu patrzę, a tu z piasku wystaje tylko ogon Paracyprichromisa. Pierwsze co mi przyszło do głowy to że rybce się zmarło, a multik go częściowo zakopał. Ale ogon zaczął się poruszać! W te pędy łapa do wody i odkopałam nieszczęśnika. A rybcia jakby nigdy nic zaczęła wcinać oczlika. Od tego czasu nic się nie dzieje, wszystkie rybcie zachowują się normalnie.
Czy ktoś z Was spotkał się kiedyś z taką sytuacją, albo ma pomysł jak to się mogło stać?
Pozdrawiam,
Joanna |