Od niedawna pływa u mnie stadko 10szt. Paracyprichromis brieni Isanga w układzie 4+6. Rybki dołączyły do funkcjonującej już obsady składającej się z:
Xenotilapia spilopterus Mabilibili (8szt, w tym 2 parki po pierwszych tarłach),
Xenotilapia ochrogenys Mzuri (5szt, w tym dwa samce),
Telmatochromis vittatus (6szt, w tym karłowaty samczyk).
Całość pływa w zbiorniku ok. 400l.
Miałam pewne obawy odnośnie łączenia xen z muszlowcami (głównie z powodu panujących opinii, że nie należy ich łączyć), jednakże po rozmowie z Martą postanowiłam spróbować :) I w chwili obecnej jestem już pewna, że obsada, którą skomponowałam była bardzo dobrym wyborem - w szkle w każdej partii wody "coś" się dzieje, rybki są aktywne, nie ma żadnej agresji czy scysji międzygatunkowych i wszystkie gatunki mają swoje miejsce :)
Wracając do Paracyprichromisów - jak na P. brieni odmiana Isanga jest wyrośnięta i największe samce mają 10-12cm. Obecnie, po aklimatyzacji obserwuję pierwsze zaloty, a 3 samiczki są wyraźnie zaokrąglone w partii brzusznej. Najbardziej aktywny (i zadziorny) jest najmniejszy samczyk, który równocześnie jest najintensywniej wybarwiony. W czasie zalotów i obrony rewiru jego ciało ciemnieje i uwidaczniają się pionowe jaśniejsze pasy - płetwy również ciemnieją.
Nakręciłam dziś krótki filmik z życia moich podopiecznych.
http://youtu.be/HfQpXdp5NLA
Kilka fotek Paracyprichromisów: