Witam,
Opowiem Wam cos co przydarzylo sie mi dzis przy podmianie wody w akwarium z ornatipinnisami. Jak wiecie, dochowalem sie juz pierwszych maluszkow (raczej moje ryby).
Jako, ze zlozyly ikre i wyprowadzily mlode w niezbyt fortunnym miejscu akwarium (srodek przy samej przedniej szybie) w muszli neothauma tanganyicense (ciekawe, ze zawsze moja samiczka wybiera te muszle, a co wiecej - uczynny maz znosi je w jedno miejsce akwarium), gdzie ciagle byly niepokojone przez innych mieszkancow akwarium.
Chcac im "pomoc" w bezpiecznym wychowaniu maluszkow, postanowilem przeniesc muszle z matka i malymi w rog baniaka w poblize skalki - miejsce osloniete z trzech stron. Poczekalem az mlode (chyba z 15 sztuk) znikna w muszli, bo jak zauwazylem ich ulubionym miejscem przebywania jest maly plaski kamyk tuz kolo muszli, gdzie matka ma je w zasiegu wzroku i "stojac" tuz nad nimi, bacznie pilnuje spokoju w najblizszym otoczeniu. Szybko przenioslem muszle z matka i malymi w upatrzone miejsce, nie zwazajac na ataki samca (dran odwaznie bral sie za moja dlon) i zadowolony zabralem sie za konczenie podmiany.
Nagle zwrocilo moja uwage dziwne zachowanie doroslej pary ryb, ktore raz za razem, blyskawicznie podplywaly w poprzednie miejsce, poczym rownie szybko wracaly z powrotem w rog akwarium.
Okazalo sie, ze samiczka wypatrzyla wsrod ziaren piasku kilku malych maruderow i plynac w asyscie samca porywala je do pyszczka, po czym wypluwala w poblizu muszli, w nowym miejscu. Samiec dzielnie asekurowal operacje, odganiajac intruzow.
Na koniec polozylem ostroznie ten sam kamyk w poblizu muszli i po okolo 20 minutach od zakonczenia "serwisu" akwarium, zauwazylem znowu kropki oczu (bo wiecej trudno zobaczyc, bez mocnego wysilku) maluchow siedzacych na kamyku.
Zmyslne bestie - prawda?
Pzdr.
Fazi64 |