Witam
Mam pewne przykre doświadczenie z podmianą wody prosto z kranu. Akwarystyką zajmuję się przeszło 30 lat i do pewnego czasu lałem wodę prosto z kranu ( oczywiście sprawdzałem czy nie jest silnie chlorowana na tak zwany węch). Pewnego razu podmieniałem wodę i kiedy z jednego ze zbiorników spuściłem około 20% wody ( zbiornik 255 l. z pyszczakami z Malawi ). Włożyłem wąż i puściłem wodę. W tym czasie zajmowałem się drugim identycznym zbiornikiem. Kiedy popatrzyłem na zbiornik do którego wlewała się woda zobaczyłem że ryby zachowują się dziwnie łapią powietrze , wykonują nieskoordynowane ruchy jakby się dusiły. Wlało się może 2/3 wcześniej wylanej wody. Zacząłem przełapywać ryby do innych zbiorników. Podczas tej operacji dwie samice, które inkubowały młode wypuściły je. Z dorosłych ryb, które przełoiłem uratowały się tylko dwie. Na to, że młode przeżyją nawet nie liczyłem.Jakie było moje zdziwienie rano kiedy zobaczyłem młode raźnie pływające jak gdyby nic się nie stało. Zaistniałego faktu nie umiałem sobie wytłumaczyć. Zrobiłem sekcję padłych ryb i stwierdziłem, że mają silnie uszkodzone skrzela, jakby były polane wrzątkiem, lecz przyczyna tego nadal była dla mnie zagadką.Dorosłe padły a młode przeżyły. Dopiero po pewnym czasie dowiedziałem się, co było przyczyną. Otóż niektóre stacje uzdatniania wody czasami nie chlorują wody a ją ozonują. A niestety ozon jest niewyczuwalny w wodzie. Po tym zdarzeniu zaopatrzyłem się w beczki plastikowe 250 litrowe i zawsze dzień wcześniej przed podmianą nalewam do nich wodę. Wniosek z tego jest taki, że nie tylko należy uważać na chlor, lecz też na ozon oraz że ozon jest mniej szkodliwy dla ryb młodych niż dorosłych.Przepraszam z mój przydługi wywód, ale chciałem się podzielić mymi spostrzeżeniami na temat podmiany wody. Życzę wszystkim by nie mieli podobnej przygody.
Pozdrawiam Paweł |