Opowiem historię, która już słyszało kilka osób. Jak wiecie w listopadowej dostawie dotarło do nas sporo krewetek Limnocaridina, które trafiły do 100 litrowego zbiornika z roślinami z Tanganiki. Przyleciały też kraby P. armata, a jedna z samic wypuściła kilka młodych do wiadra, w którym była rozpakowywana - dosłownie kilka sztuk, reszta została pod pancerzem matki. Te kilka maluszków wrzuciłam do zbiornika z krewetkami i zupełnie o ich zapomniałam.
Krewetki świetnie funkcjonowały, co rusz, któraś z samic wypuszczała larwy. W zbiorniku namnożyły się ślimaki, które dotarły z roślinami, głównie przypominające nasze błotniarki. Po około dwóch miesiącach z przykrością zauważyłam, że znikają krewetki. Najdziwniejsze było to, że nie zauważałam ani jednego trupa. Z dnia na dzień było ich mniej. Załamana stwierdziłam, że czegoś nie wiem, nie umiem. No cóż i tak super, ze tak długo żyły..... Jednak moje zdziwienie było coraz większe, gdy zauważyłam, że w akwarium znikają ślimaki, które były wszędzie i mnożyły się w zastraszającym tempie.
Sprawdziłam najpierw parametry wody, gąbki filtrów....wszystko ok. I wtedy zauważyłam ruch pod kamieniami. Kamienie te od jakiegoś czasu były regularnie podkopywane, ale sądziłam, że to krewetki poszukują schronienia.
No i odkryłam - 4 sztuki krabów o średnicy pancerza około 2 cm. Kompletnie o nich zapomniałam, jak zwykle myślałam, że padły przy pierwszej wylince. Urosły do tych rozmiarów w niecałe 2,5 miesiąca. Widać krewetki i ślimaki były dla nich super pokarmem. Do tej pory żyją:)
Może w naturze także odżywiają się krewetkami?
Marta |