hej,
piach - dokupiłem kolejne 25 kg . lubie dużą ilość piachu dlatego, że moe ryby lubią :) Co do stref beztlenowych to świderki dają radę.
W tej chwili sytuacja na froncie kształtuje się następująco:
akwarium stoi zalane. ok 80-100 l pochodzi ze starego zbiornika. Wodę przewoziłem 60l baniakiem oraz wiadrami plastikowymi. Po wlaniu i uzdatnieniu połowy zbiornika, weryfikacji szczelności, podgrzaniu wody, podłączyłem filtr - najpierw wewnętrzny. Tydzień później doszedł zewnętrzny. Zaczęła się operacja. Złowienie ryb, dekonstrukcja dawnych konstrukcji, pobranie 1/2 wiadra dawnego podłoża ze ślimakami i odrobiną "mułu". Oczywiście wysiłek ogromny z noszeniem tego wszystkiego. Ryby musiały ok 27h pobyć w kupionych w tym celu wiadrach, napowietrzanych pompką membranową. W tym czasie podjąłem walke o parametry.
Ku mojemu zaskoczeniu nie trudno było uzyskać dobrą wodę. Po ok tygodniu od wlania kranówki, uzdatnieniu jej oraz zapuszczeniu filtra wew. + nieco bakterii (sera nitrivec + woda z kurczaka), po dodaniu 80 l "starej" wodu, parametry w nowym, napełnionym w 2/3 akwarium, były ok. Byłem zdziwiony bo w zasadzie tylko 80-100l to woda dojrzała. KH i Gh podniosłem solą Brightwell i w zasadzie wszystko było gotowe na wpuszczenie rybek.
Ale, ale. Rozchorowałem się, w składach, do których się udałem, tego samego dnia co przewożenie wody i filtra wew wraz z rybami, nie było moich, optymalnie pasujących do wizji skał. No i tu pojawił się problem.
Zdecydowałem się zatem wpuścić ryby do nieurządzonego akwarium. Na prędce zorganizowałem troche granitów sporej wielkości, pożyczając je z ogrodu w mojej kolonii, ehh te przedwojenne podworka ze starymi ogrodami!, i .... okazało się, że jedyną ofiarą tej, co tu dużo mówić, szalonej operacji, organizowanej w skrajnie trudnych warunkach (brak auta, przeziębienie i ogólny wstręt do wszystkiego, do tego brak kamieni do aranżacji), była samiczka N. Obscurus. Ledwo żywą wpuściłem, bilansując temperaturę i wodę, wraz z resztą ryb. Jednak, po 3 h leżenia na dnie, padła. Dziwne. Czy zabiła ją temperatura, stres czy brak tlenu? Miała szeroko wysunięty do przodu pysk i rozwarte płetwy i pokrywy skrzelowe. Czy to coś może nam mówić? Uduszenie?
Co ciekawe, przeżyły 1cm obscuruski, samiec, oraz uwaga, Para Alto wraz z muszlą, z której już w wiadrze (temp ok 20 st), wylał się narybek w liczbie ok 100 szt! Po wrzuceniu całego towarzystwa, narybek powrócil do muszli. Pieczołowicie pilnowany przez matkę, wypłynął dopiero dziś.
Zbiornik wygląda jak kawałek strefy przejściowej. Kamieni jest jak na lekarstwo. Moje ryby zapewne mnie przeklinają i chyba cierpią ze stresu.
Smutek. Ta mała ruda pyszałkowata obscuruska zawsze wzbudzała we mnie ciepłe uczucia. Na szczęście Marta i Robert mają jeszcze samicę z Katete i mam nadzieje niedługo zasili zbiornik.
W ten weekend wybieram się na dalsze poszukiwania skał. Nawet nie wiecie jaki mnie nerw trawi, gdy patrzę na nieurządzony zbiornik. W kolejce czekają nowi lokatorzy, których nawet nie widziałem a ja mam na dnie 4 kamienie, zestresowane ryby, które pozbawione zostały gąszczu skał, glonów i tła.
No ale już niedługo. Będzie kolejna walka z orzeciwnościami losu. Troche martwie się, że nie udźwignę zbyt dużych skał, które byłyby optymalne do 60 cm wysokości. Zobaczymy, trzymajcie kciuki.
Po wrzuceniu głazów, skomponowaniu aranżu, doleję ew. resztę wody. Sądze, że niewiele :)))
pozdrawiam z frontu.
Pawel |