Hmm… ten temat jest z kwietnia ;o) Zdziwiłam się jak przyszedł mi komunikat o jakieś wypowiedzi na skrzynkę.
Nie mniej jednak, Vellamo poruszył interesujący temat. Właściwie ten ,,problem’’ mnie nurtuje od pierwszego (i mam nadzieję ostatniego) razu podania metronidazolu rybom.
Skoro, metronidazolu nie da się rozpuścić w wodzie (jest rozpuszczalny w jakimś kwasie, którego nazwy nie jestem w stanie podać), to jaka jest zasadność stosowania go tak jak to Vallamo określił ,,do akwarium’’, - czyli bezpośrednio do wody. W tym przypadku zjawisko osmozy nie może mieć racji bytu.
Można mieć jedynie nadzieję że ,,drobinki’’ metronidazolu przedostaną się przez skrzela, tylko że on jakby ,,opada na dno’’, więc to taka rzecz szeroko wątpliwa.
Dla przykładu wspomniany powyżej kolega od paletek, nigdy nie podaje tego ,,specyfiku’’ prosto do wody. Za pomocą tzw. motylka, który można zakupić w każdej aptece, oraz kawałka wężyka i strzykawki wpuszcza metronidazol rybie bezpośrednio do pyska.
Pozdrawiam,
Katarzyna |