cześć, mam bigg problem, otóż nie wiem czemu ale w moim akwarium zaczęła się wojna domowa i ryby wczesniej nie atakujące się, pogryzły(dosłownie) najstarszą i duża rybę giętkozęba, zjadły jej prawie płetwę na grzbiecie, przy ogonie, ogólna maskara! oddziliłem rybe od reszty w akwarium bo była już bardzo słaba, koleś ze sklepu zoologicznego-wędkarskiego poradził mi leczenie jej biseptolem 120, 1,5tab/120l co 24h, nie wiem czy dobrze zrobiłem,zasugerowałem się wiedza tego kolesia, jego radą, bo ryba mi już pływała brzuchem do góry. I co się stało...hm... ryba pływa o własnych siłach, nie wypływa brzuchem do góry ale ... no własnie, po tym leku chyba zniknęła jej reszta płetwy która była pogryziona, jakby rozpłynęła się, jakby ja rozpuściło, skóry nie ma w ogóle na grzbiecie,widze jej ości, no jakaś maskara, ogon jest bez skóry, kurdy u ludzi wystepuje po niektórych lekach toksyczna martwica naskórka np.po biseptolu, paracetamolu, ale kurde obawiam się,że jak tak dalej pójdzie kiedyś jak przyjdę do domu zastanę sam szkielet, POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!! |