Witam wszystkich,
Pozwole sobie wtracic trzy grosze jako mocno zamieszana osoba w sprawe. Jacek dostaly ryby ode mnie, wiec czuje sie odpowiedzialny za sprawy. Ikolki plywaly u mnie z 60 innymi rybami, a ze nie mialem do nich serca, z innego wzgledu, zdecydowalem sie je oddac Jackowi.
Z 24 ryb zostalo mi 17 (przez ok. 3 miesiecy) probowalem je wczesniej leczyc (po konsultacjach z Leszkiem) zarowno:
- sera mycopur + sera bactopur direct.
jak i
- sera bactopur (juz w oddzielnym zbiorniku, poniewaz nie chcialem meczyc pozostalych ryb)
Jednak pomimo to w miare regularnie tracilem kolejna rybe z nieznanych przyczyn. Podobne objawy, strzepienie sie pletw, osowialosc, nie przyjmowanie pokarmu i trach.
Jacek wzial ryby ze zbiornikiem, zbiornik moze nie byl w pelni stabilny (woda ze starego baniaka, biostarter + syfek ze starej gabki), ale parametry wody ok. Prawdopobnie jednak brak w dostawie energii spowodowal zniszczenie biologii a w nastepstwie dodatkowe klopoty w postaci NO3 i NO2, ponadto klopot w dostepie do czystej wody (w momencie jak bral zbiornik woda jeszcze byla), zrobily swoje.
Wydaje mi sie, ze Jacek powinien zbadac najslabsza zywa rybe (namiary masz juz Jacku, zreszta przez to NO3/NO2 calkiem zapomnielismy o tym), ale w tej chwili eksperymentowanie z lekami to szalenstwo. Lepiej zainwestowac kilkadziesiat pln w badanie. Te ryby juz przeszly wiele i nie ma sensu ich leczyc "na oko". To dosc drastyczna i przykra szkola dla Jacka i nie tylko. Moze powinny posiedziec u mnie jeszcze troche, ale kto wiedzial, ze z ta woda tak wyjdzie, a ja musialem usunac drugi zbiornik (niestety takie zycie)
Obawiam sie, ze chorobe Ikolek Jacka mam rowniez w swoim baniku, gdyz zauwazylem ostatnio Kasange ktora praktycznie nie miala juz pletw (na pewno ogonowej) i byla troszke poturbowana o ile to nie slady infekcji grzybicznej (niestety ukrywa sie w skalach). Obserwuje pilnie pozostale ryby i pewnie jak tak dalej pojdzie sam zdecyduje sie na badanie (na razie niepelne bez usmiercania, sam wymaz).
Dziwna to choroba, gdyz eliminuje pojedynczo ryby. U Jacka bylo pewnie kilka dodatkowych zgonow z racji NO3/NO2, ale widzialem jego ryby kilka dni temu i nie wygladaly na ciezko chore, a jednak padaja. Znam innego kolege ktory ma ryby z tego samego stada i niestety tez padaly mu te ryby, do kiedy bylismy w kontakcie stracil jakies 40%.
to tyle, zebyscie czuli tlo wydarzen i zrozumieli determinacje i wole walki o zdrowie tych ryb Jacka, on je przygarnal ze swiadomoscia ze cos jest im nie tak, a sami wiecie jak boli serducho kiedy odlawiamy kolejnego przyjaciela.
Jacku wg mnie pozostal tylko weterynarz, mozemy przejechac sie tam razem, gdyz bardzo jestem zainteresowany diagnoza (bo moze bede musial ja zastosowac u siebie i obym mylil sie).
A gdzie Jacek ma odlowic dominantow ? ma tylko jeden baniak - czy to moze byc taka klatka jak dla narybku ?
Bogdan |