Szanowni Państwo,
pozwoliłem sobie zalogować się na tym forum aby odpowiedzieć na słowa krytyki pod adresem wspomnianego artykułu mojego autorstwa opublikowanego w ostatnim numerze Magazynu Akwarium. Dziękuję wszystkim za wszelkie uwagi i postaram się do nich ustosunkować.
Przede wszystkim, chciałbym wyjaśnić (czytając powyższe wypowiedzi odnoszę bowiem wrażenie, że nie wszyscy wypowiadający się w tej sprawie zapoznali się z tekstem osobiście, a tylko dołączyli się do fali krytyki), że artykuł ten - jako taki - nie traktował sam w sobie ani o trofeusach, ani o frontozach. Dotyczył on pojęcia rozmiarów akwarium i ewolucji sposobu jego pojmowania na przestrzeni historii tego hobby. W tekście tym podałem szereg faktów zaczerpniętych z dawnej literatury akwarystycznej i spróbowałem skonfrontować je z dzisiejszymi realiami. Nie uważam więc, aby sam tekst był kontrowersyjny, ale oczywiście, każdy Czytelnik ma prawo tak twierdzić.
Źródłem wszelkich kotrowersji i oburzenia osób wypowiadających się na tym forum była natomiast załączona do artykułu tabela z podanymi w niej minimalnymi (oczywiście wg mojego zdania) pojemnościami zbiorników dla poszczególnych gatunków lub grup gatunków ryb. Byłem przygotowany na taką reakcję ponieważ jest to temat niebywale drażliwy i wywołujący liczne polemiki. Ująłem to zresztą w tekście artykułu pisząc, co następuje: "W załączonej tabeli umieściłem kilkadziesiąt najbardziej charakterystycznych gatunków słodkowodnych ryb akwariowych wraz z podanymi na podstawie własnych doświadczeń minimalnymi wielkościami akwariów jakie wymagają. Oczywiście, w wielu przypadkach zagadnienie to bywa mocno dyskusyjne i zdaję sobie sprawę, że część Czytelników MA może mieć w tej sprawie nieco inne zdanie". Wśród ryb zawartych w tym zestawieniu znalazły się również trofeusy i frontozy z przypisanymi im minimalnymi pojemnościami akwarium odpowiednio 200 i 250 l.
Pozwolę sobie wyjaśnić co powodowało mną podczas przygotowywania tej tabeli. Ryby akwariowe hoduję od prawie 25 lat, od 10 lat mogę śmiało powiedzieć, że zajmuję się akwarystyką zawodowo - najpierw (jeszcze jako student) pracowałem w sklepie zoologicznym, później byłem kierownikiem hurtowni akwarystycznej, a jeszcze później aż do chwili obecnej pracuję w firmie produkującej sprzęt akwarystyczny. W tym czasie miałem możliwość pielęgnować w akwariach praktycznie wszystkie ryby jakie wymieniłem w tabeli, zaś więszość z nich udało mi się z powodzeniem rozmonożyć (pomijając, oczywiście, sumy rekinie, bocje i inne "nierozmnażalne" gatunki). Podając minimalne pojemności akwariów dla nich starałem się kierować własnym doświadczeniem. Przyjąłem przy tym - przyznaję, może nieco zbyt liberalne - założenie, że o tzw. "dobrostanie" zwierząt najlepiej pośrednio świadczy wykazywana przez nie chęć do rozmnażania. Innymi słowy, jeśli ryba wychowana i pielęgnowana w zbiorniku danej wielkości osiąga odpowiednie rozmiary i bezproblemowo przystępuje do tarła oznacza to, że ma on dla niej odpowiednią wielkość. W przypadku trofeusów prywatnie nigdy ich nie hodowałem, pracowałem natomiast przez półtora roku w sklepie zoologicznym który - mogę to śmiało powiedzieć - specjalizował się w hodowli i sprzedaży tych ryb (sklep ten już nie istnieje). Były one ulubionymi rybami jego właściciela - w stałej sprzedaży mieliśmy ok. 25 odmian trofeusów, m.in. sprowadzanych specjalnie z Niemiec. Było to w czasach, gdy ryby te były dużo mniej popularne i znacznie droższe niż obecnie. Zajmowały prawie połowę sklepowych zbiorników. Obok ryb młodych, przeznaczonych do sprzedaży mieliśmy dwa akwaria z dorosłymi trofeusami bardzo poszukiwanej wtedy odmiany "Red Ilanga" (nie wiem, czy jest to nazwa fachowa, ale pod taką były sprzedawane). Zbiorniki te miały właśnie po ok. 200-220 l i były dość nietypowego kształtu - długie, wąskie i płytkie. Mój ówczesny szef trzymał w każdym po kilkadziesiąt (!) dorosłych trofeusów. Ryby były obficie karmione a w każdym zbiorniku podmieniałem prawie codziennie ok. 40% wody. Trzymane w takich warunkach trofeusy miały piękne barwy, były niebywale ruchliwe i mnożyły się praktycznie nieustannie. Dlatego właśnie, na podstawie tych doświadczeń podałem taką, a nie inną minimalną (podkreślam: minimalną, nie optymalną) wielkość zbiornika jaki trzeba przeznaczyć dla tych ryb. Dość podobnie jak z trofeusami miała się sprawa w przypadku frontoz. Para tych ryb umieszczona w warunkach sklepowych w 240-litrowym długim i zabudowanym skałami akwarium nie tylko doskonale rosła ale regularnie przystępowała do tarła. Dlatego - przyznaję, chyba trochę zbyt lekką ręką - podałem wartość 250 l.
Oczywiście, doskonale zdaję sobie sprawę, że trofeusy są rybami stadnymi o niezmiernie ciekawych i złożonych zachowaniach socjalnych które w pełni uwidaczniają się dopiero w znacznie większym zbiorniku. Rozumiem też, że miłośnicy tych ryb za minimalne akwarium dla nich mogą uznać właśnie takie, a więc zapewne co najmniej 400-litrowe, a może nawet większe. Pragnę jednak nadmienić, że - idąc tym tropem - łatwo może okazać się, że wiele gatunków ryb powszechnie oferowanych w sklepach tak naprawdę w ogóle nie nadaje się do domowych akwariów. Jako przykład można podać np. niektóre ryby morskie. Tłumaczyłem kiedyś artykuł redaktora naczelnego czasopisma "Koralle" Daniela Knopa o założonym przez niego zbiorniku morskim o pojemności 8000 l - po umieszczeniu w nim pokolców pielęgnowanych poprzednio w normalnie zalecanych dla nich akwariach 500-800 l ryby błyskawicznie nabrały kolorów i zaczęły intensywnie pływać, podczas gdy przedtem pozostawały większość czasu w kryjówkach. Sam zresztą widziałem w mega-akwarium morskim w Kownie pokolce (m.in. A. sohal), które w normalnie zalecanych dla nich zbiornikach osiągały najwyżej 20-25 cm długości, zaś tak (w 160 tys. l wody) miały prawie pół metra. Podobie rzecz ma się także z "pangami" (czyli sumami rekinimi) wymienionymi w tym wątku przez jednaego z przedmówców. W naturze ryby te osiągają nawet do metra długości i kilkunastu kilogramów masy ciała. W akwarim rzadko przekraczają 30 cm i sądzę, że podana przez mnie w tabeli pojemność 300 l (a więc ok. 150 cm długości zbiornika) jest dla nich odpowiednim minimum. Ale to tylko tak w ramach dygresji...
Chciałbym przeprosić wszystkich, którzy poczuli się oburzeni zamieszczonymi przeze mnie w tabeli minimalnymi wielkościami zbiorników dla ww. gatunków ryb. Obszerne wyjaśnienie w tej sprawie ukaże się w MA, ale dopiero w numerze czerwcowym, bowiem majowy jest już praktycznie zamknięty. Dlatego właśnie pozwoliłem sobie zabrać dzisiaj głos na tym forum.
Jeszcze raz dziękuję za wszelkie uwagi, szkoda, że nie zostały mi przedstawione na żywo podczas spotkania w Krakowie na które mialem przyjemność zostać zaproszony przez organizatorów. NA pewno nie uchyliłbym się od dyskusji i wyjaśnień w tej sprawie.
Chciałbym jednocześnie, korzystając z okazji, zapytać Admina (którą osobiście bardzo cenię i szanuję) o jakie błędy w moich wcześniejszych artykułach chodziło w jej wypowiedzi w tym wątku? Słowa, "Niestety później musimy to wielokrotnie dementować." wydają mi się sugerować, że chodzi tu o tematy tanganickie. A tymczasem wśród ponad 600 artykułów mojego autorstwa albo współautorstwa jakie ukazały się w kilkunastu periodykach polskich i zagranicznych w ciagu ostatnich 6 lat nie było ANI JEDNEGO tekstu o rybach z Tanganiki lub Malawi (być może wspomniałem coś gdzieś w kontekście , ale nawet nic takiego nie przychodzi mi do głowy - jest to jednocześnie odpowiedź na zarzuty innego przedmówcy w sprawie jakości tekstów o Malawi w MA - nawet jesli rzeczywiście tak jest to - ktokolwiek jest za to odpowiedzialny - na pewno nie byłem to ja). Chyba, że Adminowi chodziło o ryby inne niż tanganickie?
Przepraszam za nudny i przydługi post i pozdrawiam wszystkich "tanganikomaniaków"
Paweł Zarzyński |