Witam,
Poruszę może mniej przyjemny temat, ale ostatnio często się nad pewną sprawą zastanawiam.
Jestem bardzo ciekaw, jak wiele z ryb, które hodowaliśmy, dożywały sędziwego wieku i umierały ze starości. Wiem, że w dyskusjach tutaj biorą udział głównie akwaryści bardzo doświadczeni i to ich wypowiedzi interesują mnie najbardziej, gdyż wiadomo, że w akwariach początkujących akwarystów ryby giną chyba, można rzec, masowo. Czy przywiązujecie się do swoich ryb i mimo woli przeżywacie jakoś ich śmierć (traktujecie to jako śmierć swojego pupila), czy traktujecie akwarystykę bardziej zimno, naukowo i chodzi wam bardziej o obserwacje. Trochę moralniacki temat, ale jestem ciekaw jak to wygląda. Nie potępiam osobiście żadnej postawy i mam nadzieję, że nie rozpęta się żadna burza:)
Pomijam oczywiście sytuację, gdy hodujemy ryby dla celów typowo komercyjnych lub naukowych. Chodzi mi raczej o te typowo domowe akwaria:)
Co za tym idzie - zarybiając zbiornik, robicie to z myślą, że te ryby będą z wami mieszkać jeszcze przez wiele lat, czy z myślą, że kiedy zaspokoicie swój apetyt na obserwacje, wiedzę i nowe doświadczenia, zmienicie obsadę na coś nowego. Znane są mi sytuacje, w których dla akwarysty liczy się np. aranżacja i wraz z tym, gdy stara aranżacja się nudzi, rybki są wymieniane tak samo jak kamienie, roślinki i podłoże.
Liczę na ciekawą ale i spokojną dyskusję:)
Pozdrawiam, |