to się okazuje że to zjawisko upodabniania ma swoją nazwę MIMIKRA dzięki Magdo :-) definicję pojęcia znalazłem choćby tu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mimikra
dane kolory u ryby to nie widzimisie ale przystosowanie gatunkowe do danego srodowiska i jesli sie okaze ze te wlasnie pasy sa najlepsze w tym srodowisku to rozne gatunki moga ewoluowac w tym kierunku czyli Jacku może być tak że wymienione przez mnie gatunki (albo niektóre z nich) "uznały" niezaleznie że ten paskowy typ ubarwienia jest w tym środowisku najkorzystniejszy a kwestia upodabniania się do drugiego gatunku jest w tym przypadku wtórna? czyli innymi słowy że motorem wykształecenia pasków nie była chęć upodobnienia się do konkretnego gatunku a ogólne warunki danego środowiska? ale wydaje się tez że niektóre z paskowanych ryb wykorzystują to podbieństwo do innego gatunku... czyli możliwe jest że "nauczyły" się to wykorzystywac dopiero później?
co do łuskożerców to pewnie można nazwać to jakąś formą czyścicielstwa ale oczyszczane w ten sposób z pasożytów ryby chyba nie godzą się na to świadomie a dotychczas znałem tylko obrazki idealnej współpracy pomiędzy czyścicielami i czyszczonymi (np. wielkie ryby otwierały swoje paszcze a mali czyściele "robili swoje" wiedząc że nie zostaną pożarci) no cóż... Tanganika jest inna pod każdym względem :-)
kwestia ubarwienia trofeusow... no własnie skąd to zróżnicowanie ubarwienia? przecież tak jak napisał Jacek (że go znowu zacytuję)
dane kolory u ryby to nie widzimisie ale przystosowanie gatunkowe do danego srodowiska więc jak sądze "w tym szleństwie musi być metoda", ale jaka?
jak nie zachowanie ryb to ich ubarwinie... i jak tu się nudzić z Tanganiką? :-)
Marek