Po opuszczeniu tego miejsca okazało się, ze to już koniec wycieczki. A nie minęło więcej niż pół godziny. Poczułem spory niedosyt. Zresztą nie tylko ja, stojący obok kolego z Klubu Malawi miał wymalowane na twarzy podobne odczucie. Wystarczyła chwila i obaj zgodnie odłączyliśmy się od wycieczki i wróciliśmy na szlak w jedno wiadome miejsce. Szybko dotarliśmy do ciemnej i dusznej sali, w której każdy zajął miejsce przed zbiornikiem z ukochanym biotopem. Dopiero teraz rozpoczęła się prawdziwa obserwacja. :mrgreen:
Zbiornik z rybami z jeziora Tanganika, jak już wspomniałem na wstępie, ma ok. 103tyś litrów pojemności. Ciężko jest objąć go wzrokiem, przy ok. 3m wysokości .
Z aparatem w ręku zacząłem spokojna obserwację. W zbiorniku starano się wyodrębnić wszystkie strefy, jakie są w jeziorze. Najsłabiej wyszło to ze strefą skalna, która chyba z założenia opiera się o sztuczne pojedyncze skały sięgające od dna aż po powierzchnię. Dno jest w dużej mierze wypełnione niewielkimi kamieniami (niewielkimi jak na taki zbiorniki).
Poza tym są tez skupiska muszli, część zbudowana z muszli ślimaka
Neothauma, a cześć z muszli ślimaka morskiego.
W lewym rogu widać muszle morskie. Trzeba uczciwie stwierdzić, że te ostatnie wyglądają fatalnie i nienaturalnie, szczególnie kiedy kolce połyskują w świetle, przez co rzucają się w oczy. Miejsca te mają odtworzyć Tanganicka nieckę. Póki co, nie zauważyłem jakiś specjalnych zachowań, które by świadczyły, że tak się dzieje, ale zapewne jest na to jeszcze czas. Wokół tych muszli widziałem
Lamprologus multifasciatus , Telmatochromis vittatus, Lamprologus brevis, Lamprologus callipterus. Samce tego ostatniego pływały póki po całym zbiorniku w pobliżu skał, samic nie udało mi się zobaczyć.
Ponadto w pobliżu dna, na wydzielonych piaskowych ogródkach ( piaskowe plaże oddzielone idealnie ułożonymi kamieniami, tworząc coś na kształt rabatek z kwiatami w przydomowym ogródku- tu również kwestia gustu, czy to jest ładne, czy nie, mnie się nie podoba), można było zauważyć
Xenotilapia singularis, Enantiopus melanogenys, a także przedstawicieli Limnochromini:
Gnathochromis permaxillaris, Reganochromis calliurus, Greenwoodochromis christyi.
Gdzieś pomiędzy skałami a muszlami pływały
Altolamprologus calvus i
Altolamprologus compressiceps.
Na półce skalnej wypoczywała para
Auchenoglanis occidentalis, która robi niesamowite wrażenie. Leżą w bezruchu i wydawać by się mogło, że są już martwe, gdy tymczasem wystarczyło się na chwilę odwrócić, by zniknęły.
Pojawiły się po krótkim czasie, znów przeze mnie niezauważone. Wróciły na swoją półkę, która pod ich nieobecność była okupowana przez
Variabilichromis moorii i Neolamprologus mustax, oraz
Neolamprologus furcifer.
Przestrzenią z lewej strony, wysypaną kamieniami „rządziły”
Synodontis multipunctatus, oraz
Telmatochromis vittatus. Udało mi się również zauważyć kraby z rodzaju
Platythelphusa.
Zbiornik rozdzielony jest na dwie części pionowym słupem. Jego sąsiedztwo wybrało sobie stadko
Cyphotilapia. Z rzadka wypływały poza obrany przez siebie rewir. Są jeszcze młode, ale widać już u samca początki garbu tłuszczowego na czole.
Za nimi, w głębi, przy skałach pływało stado
Haplotaxodon microlepis, od czasu do czasu w towarzystwie stada
Grammatotria lemairii. Pięknie mieniły się w świetle, Az nie chciało się oderwać od nich wzroku.
W przypadku
Haplotaxodon microlepis można było również zaobserwować trzymające się poza grupą pary tych ryb. Udało się zauważyć inkubującą samicę, co w przypadku tego gatunku jest powodem do wielkiej radości, gdyż dotychczas te ryby praktycznie ni mnożyły się w niewoli.