Mam rowniez nadzieje ze ten temat ponownie nie pójdzie w kierunku"dymu" o czym wspomnial wczesniej Przemek.
nnnn moim zdaniem ryby po odlowie musza przejśc kwaranntanę. Do tego jest potrzebne miejsce, duzo miejsca. Nastepnie ryby wedruja dalej. Importer odławia tyle ryb ile potrzeba. Jest to ogrom pracy jaka musi wykonać.
Jezeli chodzi o hodowle przy jeziorne. Ja intrepretuje sobie to tak,że jest to celowe dzialanie importera (oczywiscie tego nie neguje) tam na miejscu w Afryce w celu rozmazanie gatunków ryb na duza skale zeby ograniczyc polowy z kilku wzgledow. Efektem takiego dzialania jest to że wiekszośc gatunków rozmnazajacych sie jest dostepna caly rok w rożnych rozmiarach i ilosciach. Widze że jest problem z kupieniem gatunkow trudnych w rozmanżaniu lub bardzo rzadkich. Zeby takie ryby sie rozmanzały nalezy im stworzyc odpowiednie warunki (min. miejsce). Nie jest powiedzinae ze niektórzy importerzy maja w swojej ofercie i odłow (droższy) i SNZ tańszy, ale powiem szczerze ze nie spotokałem sie zeby z Afryki "przylecialy" F1, co innego juz w Europie.
Piszesz o pokoleniu F1 i SNZ, tu zgadzam sie z Martą. Dla mnie F1 to juz typowe rozmażanie w akwariach (Europa), ale na mniejsza skale niz SNZ. Wiadomo dlaczego. To takie moje nocne pisanie, nie wiem na ile słuszne. Nie byłem , nie widzialem tylko przemyslałem.
Leszek |