Natrafiłem na dość ciekawą pracę w Internecie
http://limnol.biol.uw.edu.pl/zhuw/pub/kosmos1999/r oz2/roz2.htm
- poniżej kilka cytatów:
Nagminność głodowania u zwierząt drapieżnych, powszechność długich okresów bez kęsa w paszczy, wynagradzana co prawda od czasu do czasu łatwym do strawienia i wartościowym białkowo łupem, zwróciła na siebie moją uwagę kilkanaście lat wcześniej. Zdarzyło się to również w Afryce, gdzie przez kilkanaście miesięcy analizowałem przewody pokarmowe planktonożernej ryby odławianej z jednego z tamtejszych jezior. Była to słodkowodna endemiczna sardynka z Jeziora Tanganika, Limnothrissa miodon Meigen, która do wielkich zbiorników zaporowych na Zambezi, Kariba i Cahora Bassa, trafiła drogą introdukcji. Odławiając sardynki co tydzień mogłem, z prawdziwym zdumieniem, zaobserwować jak szybko ryby te przyrastały by osiągnąć dojrzałość płciową w niespełna pół roku, choć w ich przewodach pokarmowych nie spotykałem żadnego wartościowego pokarmu. Aż wreszcie, pewnej nocy, złowiliśmy sardynki objedzone zooplanktonem. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że cały przyrost masy ciała ryb realizował się kosztem pokarmu zdobywanego jedynie raz w miesiącu, w ciągu kilku zaledwie godzin dwóch lub trzech z rzędu nocy księżycowych w czasie pełni, gdy najedzenie się umożliwia tym planktonożercom specyficzna sekwencja zachodu słońca i wschodu księżyca zdarzająca się jedynie tuż po pełni księżyca (Gliwicz 1986a, 1986b)..
Ta "księżycowa pułapka" działa przez okrągły rok i jednocześnie jest najbardziej regularna w pobliżu równika, gdzie w czasie księżycowej pełni równocześnie na zachodzie za linią widnokręgu ginie opuszczająca się pionowo czerwona i wielka tarcza słońca a naprzeciw, na wschodzie, wynurza się równie gwałtownie wędrująca pionowo w górę niemal równie wielka tarcza księżyca. Następnego wieczoru o tej samej porze, około 18tej, słońce powtarza dokładnie swą drogę tonąc za linią horyzontu, ale księżyc tym razem wzejdzie dopiero o godzinę później gwałtownie rozświetlając afrykańską noc po okresie nieprzeniknionej ciemności. Ta godzinna ciemność, dwugodzinna następnego wieczoru, trzygodzinna kolejnej nocy, sprawia, że zwierzęta planktonowe niepowstrzymane przez światło migrują ku powierzchni by pod osłoną ciemności objadać się bogatą tu zawiesiną pokarmową. Nie są w stanie przewidzieć, co je wkrótce czeka. Po gwałtownym wschodzie prawie pełnego jeszcze księżyca następuje prawdziwa rzeź. Oczekujące na ten moment ryby objadają się bez umiaru wyeksponowanymi nagle w świetle wschodzącego księżyca zwierzętami zaskoczonymi w pobliżu powierzchni wody, gdzie stają się nagle znakomicie widoczne i całkowicie bezbronne. Populacje wielu gatunków skorupiaków zostają tej nocy zdziesiątkowane. Ze względu na swe względnie duże wymiary, pierwsza zdziesiątkowana zostaje Daphnia lumholtzi. Następnej nocy kolej przychodzi na inne gatunki o mniejszych wymiarach ciała. Po dwóch lub też trzech księżycowych nocach, liczebności większości skorupiaków zredukowane zostają stukrotnie, poniżej takiego poziomu, który stanowi prawdopodobnie granicę opłacalności dla żerującej ryby (więcej na ten temat w rozdziale "Pomiędzy głodem a zagrożeniem ze strony drapiezcy - kwestia symetrii"). Sardynki rezygnują więc z aktywnego żerowania w otwartych wodach i próbują szczęścia gdzie indziej, pozwalając na stopniową odbudowę wysokiej liczebności w populacjach zwierząt planktonowych. Dynamika liczebności każdej populacji jawi się jako regularny cykl księżycowy. Przez kilka tygodni przewody pokarmowe sardynki są puste lub wypełnione drobnymi kamieniami i korą obgryzioną z zatopionych drzew sawanny. Długotrwałe okresy głodowania i krótkie okresy wielkiego żarcia widoczne są nawet w otolitach sześciomiesięcznych sardynek w postaci sześciu okresów intensywnego przyrostu masy ciała
[i] |